Biznes z g24: Trajka do driftu... Co?!

Robert Witek wymyślił i produkuje trajki do driftu. Mieszka i działa w Skwierzynie, ale dziś był ze swoimi maszynami w Gorzowie na Moto Racing Show. Skorzystaliśmy z okazji i mamy więcej na temat niezwykłych pojazdów...    

 

Właśnie od pana Roberta wiemy, że maszyna, w nieco innej postaci niż na zdjęciu, jest od lat znana w Ameryce, w kraju można nią pojeździć od ponad roku. Nasz rozmówca podpatrzył trajki na you tube i nie ukrywa, że od razu wpadły mu w oko. Wspólnie z kolegą, we własnym warsztacie, stworzyli prototyp. Obaj już mają doświadczenia w budowaniu gokartów, samochodów rajdowych, wyremontowali niejeden motocykl. 

 

W ich pracowni odnajdziemy sprzęt do gięcia i spawania – poza podzespołami mechanicznymi i kołami wszystko mogą zrobić sami. – Przygotowaliśmy pierwszy model. Odpalił i postanowiliśmy ruszyć z produkcją seryjną – przedstawia sytuację konstruktor. Zarazem zaznacza, że to nie jest kopia z internetu a autorski projekt z wykonaniem – powstał metodą prób i błędów aż nie osiągnęli pełnej satysfakcji. 

  

Moc silnika? Tyko 6,5 KM. Maszyna jednak świetnie sobie radzi. Mogliśmy sami to zobaczyć, dziś po południu na bulwarze zachodnim. Tylna oś jest od gokarta, podobnie piasta, zębatka, koła i felgi. Za to konstrukcja ramy i cały przód to zupełnie co innego. 

 

Trajką można jeździć tam gdzie gokartem czyli na torze, ale nie tylko, bo nadaje się na każdy asfalt, nieźle sobie radzi z kostką polbrukową, może być na beton i na sypką nawierzchnię. Sprawdza się na prywatnym, zamkniętym terenie. Na pewno nie pojedziemy nią po drodze publicznej, bo nie jest do tego przygotowana. 

 

Maszyna powstała w Skwierzynie i tam ją można nabyć – ma swój profil na facebooku RaaW drift trike, tam też znajdziecie więcej informacji na jej temat. Konstruktorzy trajek obserwują rynek, wyłapują „niedociągnięcia” konkurencji – starają się, aby ich produkt był najlepszy z dostępnych. 

 

Pan Robert zdradza, że to same początki. Pierwszy seryjny egzemplarz powstał raptem trzy miesiące temu. Mają kilka gotowych maszyn, a kolejne ramy czekają na montaż. Wszystkie podzespoły są krajowej produkcji. Gdy klient się zdecyduje, dobiera tylko kolor i w ciągu dwóch, najdalej trzech tygodni trajkę ma w domu.

 

Rama powstaje na specjalnie przygotowanym stelażu. Ekipa ze Skwierzyny sama też produkuje tylne ośki. – Wychodzi taniej i lepiej – zaznacza nasz rozmówca. Uważajcie z jazdą, bo nie każdy od razu poradzi sobie z obsługą. Niby sześć i pół konia, ale czuje się tak, jakby było 200. Trzeba złapać, o co w tym chodzi. Wystarczy odrobina gazu, a tył cały czas kręci... – Trzeba odjąć, dodać, wiedzieć kiedy skontrować.  Mam kolegę, który nie radzi sobie z tą maszyną, a warto wiedzieć, że trajka rozpędza się do sześćdziesiątki – podkreśla pan Robert.   

 

Za to ten, co miał już do czynienia z driftem będzie się czuł jak ryba w wodzie. Wystarczy lekko dodać gazu, odrobinę skręcić kierownicę i jest zabawa. Trajkę ze Skwierzyny wyróżnia mocna konstrukcja – pojazd trzyma się podłoża i przy normalnym użytkowaniu nie ma mowy o wywrotce. 

 

Komentarze: