Ta dziewczyna w tańcu jeńców nie bierze
Z MIASTA
2016-07-22 10:56
54820
Tancerka z Poznania, ale rozmawiamy w Gorzowie – tu się urodziła, chodziła do podstawówki, stawiała pierwsze taneczne kroki. Właśnie dźwiga dwie torby z książkami. To takie ważne? – Tam gdzie się wybieram bez wiedzy nic nie zdziałam – odpowiada.
Wiek? 19 lat. Wzrost? 170 centymetrów bez kilku milimetrów i ciągle rośnie. Waga? Jest kobietą, na dodatek tancerką, dlatego nie chce zdradzić. Ale stabilna? – dopytujemy. – Raczej tak, choć w wakacje, gdy nie ćwiczę, bywa różnie – przyznaje z uśmiechem. Monika Błaszczak – gorzowianka, absolwentka szkoły baletowej w Poznaniu, ale woli, aby o niej pisać tancerka współczesna. Balet aż tak jej nie pociąga, a to właśnie w nim są wyśrubowane wymagania, co do wagi. Z kolei taniec współczesny od tej strony jest liberalny.
Wyjaśnia już na wstępie, że balet jest klasyczną formą sztuki scenicznej, ukształtował kluczowe zasady setki lat temu głównie we Włoszech i Francji. Ewoluuje, ale zasadniczo trzyma styl w konkretnych ramach. A taniec współczesny? Przeciwnie. Nowoczesne podejście do choreografii znane jest mniej więcej od stu lat i jedną z jego podstawowych zasad jest przełamywanie konwencji. – Tu nie odnajdziemy skończonej liczby póz, ruchów czy charakterystycznego stroju, jak w balecie. Taniec w nowym rozumieniu to właściwie nieograniczona przestrzeń poszukiwań – podkreśla gorzowianka. Na samym początku wyrazem odcięcia się od skostniałych zasad baletu był taniec boso, bez specjalnego obuwia. W nowoczesnej odmianie można tańczyć we wszystkim – co tylko przyjdzie człowiekowi do głowy, a twórcą wskazywanym jako wzór najczęściej będzie niemiecka tancerka i choreografka Pina Bausch, wielka wizjonerka i artystka.
Pierwszy krok z... Chaplinem
Od dziecka ciekawiła ją sztuka – ciągnęło do twórczości. Przyznaje, że długo szukała odpowiedniej formy wyrazu. Był teatr, rysunek i wiele innych zainteresowań poza szkołą. Aż trafiła na zajęcia grupy tanecznej Aluzja, do pani Agnieszki Krawczyk – miała 11 lat. – Zajęcia dwa, trzy razy w tygodniu i świetnie przyjęty w Gorzowie spektakl W kinie z Chaplinem”oraz kilka etiud prezentowanych na festiwalach – wspomina pierwsze taneczne korki. Gdyby nie to doświadczenie, znacznie trudniej byłoby sobie poradzić w szkole baletowej bądź w ogóle by jej nie było... Decyzję podjęła właśnie po Chaplinie. Już wcześniej pisała bloga o tańcu. Była pewna, że nikt tego nie czyta... – Po premierze pani Magda Logdańska z Aluzji szukała opinii w internecie i... natknęła się na mojego bloga. Wtedy wyszły na jaw moje plany – przedstawia sytuację sprzed lat M. Błaszczak. Z tekstów wynikało, że młoda dziewczyna poważnie myśli o związaniu życia z tańcem.
Obie panie prowadzące Aluzję po rozmowie zdecydowały, że opowiedzą więcej o poznańskiej szkole baletowej. Najpierw jednak skontaktowały się z rodzicami, potem z samą Moniką. Dziewczyna bardzo chciała spróbować, była zachwycona pomysłem. Gorzej z mamą i tatą – mieli problem: nie chodziło o sam taniec, a o fakt, że ich córka będzie sama w obcym mieście. Nie będzie mogła w każdej chwili liczyć na wsparcie rodziców. Z kolei Monika nie miała żadnych wątpliwości – była pewna, że w Poznaniu sobie poradzi, przy tym spełni się jej wielkie marzenie o tańcu.
Szkoła baletowa nie tylko do tańca
W szkole najważniejszy jest taniec klasyczny czyli balet, szlifowanie techniki od 10 do ponad 20 godzin tygodniowo. Zaraz za nim jest taniec współczesny w nieco mniejszym wymiarze czasowym. Ponadto taniec jazzowy, historyczny, ludowy, od niedawna hip-hop, rytmika i z teorii wiedza o tańcu. Na kolejnych latach jest kilka stałych przedmiotów, ale też co roku pojawiają się nowe. – Nawet jeżeli nie ma czegoś w programie to są jeszcze uzupełniające zajęcia warsztatowe – opowiada już świeżo upieczona absolwentka.
Przez cały rok, w ostatniej klasie są przygotowania do egzaminu dyplomowego – to rozbudowany program: zestaw etiud tanecznych solo i w grupie oraz wcześniej dopracowanych lekcji tańca, także prezentacji wybranych utworów tanecznych na scenie. Uczniowie przygotowują się z tańca klasycznego, współczesnego, jazzowego itd. – Nauka do egzaminu dyplomowego to ogromny wysiłek fizyczny i intelektualny – w ostatniej klasie poświęcamy temu wiele godzin każdego dnia. Angażuje do tego stopnia, że mogłoby nie być matury, a i tak pozostałaby masa rzeczy do zrobienia – mówi już z pewna ulgą M. Błaszczak.
Matura... Identyczna jak w innych szkołach ponadgimnazjalnych – Monika zapewnia, że nie ma odpuszczania. Nauczyciele cisną, dbają o wiedzą ogólną młodych tancerek i tancerzy. Za każdym razem podkreślają, że poza baletem trzeba mieć opcję awaryjną... Gorzowianka wszystkie przedmioty maturalne zdała z wynikiem powyżej 80 procent, a większość powyżej 90 procent.
W szkole baletowej uczą tańca towarzyskiego? – pytamy. – Zdecydowanie tak, są takie zajęcia. Baletnica czy wykształcona tancerka współczesna powinna też radzić sobie na parkiecie – potwierdza gorzowianka. Dodaje, że szkoły baletowe, zwłaszcza poznańska, stawiają na wszechstronne przygotowanie, wiolozadaniowość – otwartą głowę i otwarte ciało. Przez to absolwenci mają wiele źródeł, z których mogą korzystać. Wygrane w konkursach tańca towarzyskiego są w zasięgu? – Mistrzowskie tytuły może nie, ale wstydu na pewno by nie było – zapewnia nasza rozmówczyni.
Monika w Poznaniu kojarzy się ze „Śnieniem”
Spektakl Moniki Błaszczak na zawsze zostanie w pamięci zorientowanych na sztukę poznaniaków. Dlaczego? Przez niecodzienny spektakl. Chodziło o wykorzystanie przestrzeni szkoły baletowej do przedstawienia pewnej historii. Gorzowianka nie ukrywa, że ciekawi ją eksperymentowanie z przestrzenią teatralną czy inną, gdzie dochodzi do aktywności artystycznej... Jak wprowadzić widza w świat kreacji artystycznej? – to według niej jedno z najważniejszych zagadnień sztuki w ogóle...
Szkoła baletowa jest tuż przy poznańskim rynku, naprzeciwko fary – mieści się w dawnej siedzibie szkoły jezuickiej. Miejsce niezwykle inspirujące także Monikę. – To wymarzona sceneria dla spektaklu tanecznego i dla widzów – uważa. Poza klasami jest tam przynajmniej siedem dużych i pięknych sal baletowych, ale charakter placówce nadają korytarze, stare schody, masa zakamarków i tajemniczych przejść – nie ma w Gorzowie podobnego, w Poznaniu to też chyba unikalne miejsce. Może się kojarzyć z Hogwartem. – Stara, trochę dziwaczna, przypominająca labirynt. Można tam się zgubić – opowiada Monika. Szkołę baletową założono tam zaraz po II wojnie, w 1945 roku.
Przestrzeń dla choreografii już była, ale co dalej? Gorzowianka zdecydowała, że opowie o znaczeniu twórczości człowieka wobec boskiego aktu stworzenia – jaka relacja występuje między wspomnianymi zjawiskami? Czy twórczość artystyczna to bardziej grzech czy cnota i zbliżanie się do Boga? Właśnie na te pytania próbowała odpowiedzieć w czasie realizacji spektaklu.
„Śnienie” ma swój początek w farze. Zaczyna się od tańca kobiety i mężczyzny – to symbol raju. Krótka choreografia ma swój dramatyczny koniec w postaci wygnania z kościoła. Stamtąd przenosimy się do oddalonej o kilka metrów szkoły baletowej. Została wykorzystana cała przestrzeń – sale, klasy, korytarze. Zatańczyli wszyscy uczniowie – prawie dwustu. Wspierali ich uczniowie szkół muzycznych i studenci akademii muzycznej, także uczniowie ze szkoły plastycznej. Na premierowym spektaklu mieli również pomoc ze strony artystów Polskiego Teatru Tańca.
Sama Monika nie zagrała żadnej roli, nie tańczyła – sprawowała opiekę nad całością, odpowiadała za scenariusz i choreografię. Przedstawienie odegrano dwukrotnie – po raz pierwszy 13 marca w urodziny Moniki, podczas festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca i po raz drugi w ramach Malta Festiwal – 20 czerwca. Premierę obejrzało około 500 widzów. O spektaklu w Poznaniu zrobiło się głośno. Świadczy o tym zaproszenie na Malta Festiwal. Monika stała się osobą znaną w stolicy Wielkopolski... Wiele ważnych osób dla poznańskiej kultury – ludzi z autorytetem, uznanych twórców – z zachwytem wypowiadało się o spektaklu przez nią przygotowanym. Znakomita większość z nich z przekonaniem mówiła, że to jedno z najważniejszych przedstawień ostatnich lat dla Poznania i nie tylko. Zamieszanie było tak duże, że poznaniacy zażądali, aby spektakl został zagrany jeszcze raz, w ramach festiwalu Malta. Po nim również były świetne opinie.
A teraz? Konserwatorium w Londynie
W Polsce jest kilka uczelni gdzie można specjalizować się w tańcu współczesnym między innymi w Bytomiu, ale Monika chce studiować za granicą. Zdaje sobie sprawę, że na świecie jest wiele szkół ukierunkowanych na taniec współczesny, ale wymarzyła sobie londyńską. Także dlatego, że jest przekonana o potrzebie zmiany otoczenia i poznaniu czegoś zupełnie nowego. Większość szkół jest ściśle powiązana z jakimś teatrem, uznanym twórcą lub fundatorem. – Bywa, że jest mocno osadzona w jakimś stylu. Tymczasem to konserwatorium, o którym marzę jest najbardziej znane z tego, że jest niezależne. Uczy technik podstawowych, kluczowych dla tańca współczesnego, zarazem pozostawia ogromną swobodę studentom – co chcą mogą realizować – podkreśla gorzowianka. Wykładowcy, co też podoba się Monice, duża wagę przywiązują do kształcenia w dziedzinie choreografii. Przy tym uczelnia ma przebogatą bibliotekę z materiałami o tańcu – najobszerniejszą w Europie. Ponadto konserwatorium w Londynie słynie z wspaniałej sceny do tańca, bardzo dobrego teatru i wyposażenia, także świetnych profesorów.
M. Błaszczak, aby zrealizować swoje plany zorganizowała kwestę w sieci na portalu zrzutka.pl. Tancerka akcję zakończyła kilka dni temu, ale bez przeszkód jeszcze można się dołożyć do jej londyńskich marzeń: https://zrzutka.pl/monikablaszczak. W zamian za wsparcie finansowe oferuje przeróżne upominki.
….........
„Śnienie” – premiera na 9. Festiwalu Atelier Polskiego Teatru Tańca. Choreografię opracowała Monika Błaszczak, tegoroczna laureatka Medalu Młodej Sztuki „Głosu Wielkopolskiego”. Przestrzeń Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej zamieniła w świątynię wyobraźni. Z murów budynku przy Gołębiej 8, w sąsiedztwie poznańskiego rynku wyłoniły się duchy i wypełniły tańcem każdą salę, korytarz i kąt.
miejsce: Fara Poznańska oraz Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej
wykonawcy: uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej oraz Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego
Komentarze: