przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Świadek: Godziłyśmy się na kontrakty, bo nie było wyjścia

Z MIASTA


2016-05-25 09:48
55560

(fot. Adam Oziewicz)

Trzecia rozprawa w gorzowskim sądzie pracy – położna na kontrakcie w szpitalu ciągle walczy o swoje prawa. Zeznawały: starsza specjalista do spraw pracowniczych oraz położna z tego samego oddziału, co Barbara Rosołowska.  

Na kwietniowej, drugiej rozprawie zeznawała tylko jedna świadek – Katarzyna Barna, kierownik do spraw pielęgniarstwa w gorzowskim szpitalu. Wtedy najistotniejszym wątkiem były postępowania konkursowe – w ocenie Grzegorza Lenarta, radcy prawnego reprezentującego Barbarę Rosołowską – nie były prowadzone prawidłowo. Wczoraj w sądzie pracy była trzecia rozprawa. Zeznawały dwie panie: najpierw Elżbieta Kusin-Lewandowska, starszy specjalista do spraw pracowniczych, a po niej Małgorzata Korzeniewska – położna od ponad roku na kontrakcie w szpitalu, pracuje na oddziale dziecięcym, podobnie jak Barbara Rosołowska.    

G. Lenart już po zakończeniu rozprawy podkreślał, że zawłaszcza zeznania drugiej świadek wniosły wiele do sprawy – wykazała, że na osobach, które starały się o pracę w szpitalu była wywierana presja. Kierującym lecznicą chodziło o to, aby nie składały wniosków o zatrudnienie na etacie. Pielęgniarkom czy położnym nie wprost przekazywano informację, że powinny pracować na kontrakcie. – Taka forma zatrudnienia położnej czy pielęgniarki jest z punktu widzenia szpitala korzystniejsza – takim osobom nie przysługują uprawnienia do urlopów pracowniczych, chorobowych, nie trzeba od nich opłacać składek ZUS, ubezpieczenia OC. Ponadto nie mają dziennego limitu godzin pracy i godzin odpoczynku dobowego – szpital wymagał, aby osoby zatrudnione na kontrakcie pracowały w miesiącu więcej godzin niż osoby zatrudnione na umowę o pracę, bo nie musiał im płacić nadgodzin – wyjaśniał radca prawny.  

Panie zatrudnione na podstawie umowy cywilno-prawnej – jak zaznała świadek – muszą pracować więcej godzin, wykonują te same zadania i spełniają te same obowiązki, co panie na umowie o pracę. Zatem nie ma różnicy w świadczonej pracy przez obie grupy. – Godziłyśmy się na kontrakty, bo nie miałyśmy innego wyjścia. Jakoś musiałyśmy zarabiać – podkreślała emocjonalnie położna Małgorzata Korzeniewska.   

Barbara Rosołowska pracuje w gorzowskim szpitalu jako położna na oddziale dziecięcym. Nie ma umowy o pracę a umowę cywilno-prawaną, stąd jeszcze przed wykonywaniem zadań na rzecz lecznicy musiała założyć działalność gospodarczą. Położna dwukrotnie składała podanie o umowę o pracę do zarządu, ale za każdym razem było odrzucane. Swoją sytuację zgłosiła do inspekcji pracy, ale tam nie rozstrzygnięto problemu. Ostatecznie kwestię oddała pod ocenę sądu pracy.

Wczoraj na sali rozpraw pojawiła się nowa osoba reprezentująca szpital – mecenas Maria Łopatowska.

Termin następnej rozprawy 23 czerwca.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x