Postawione na głowie: uchwała, protesty, a debata na finał
Z MIASTA
2016-04-26 14:34
61600
Nie o takim współrządzeniu miastem, konsultacjach i wsłuchiwaniu się w głosy mieszkańców myśleli Ludzie dla Miasta gdy wspierali Jacka Wójcickiego w kampanii na prezydenta. Rozgoryczeniu dali wyraz na proteście-debacie o likwidacji placówki wsparcia dziennego.
Przypomnijmy. 11 lutego, sesja rady miasta – po przedstawieniu sytuacji radni przyjęli uchwałę o likwidacji placówki wsparcia dziennego. Tydzień później wojewoda lubuski uchylił uchwałę, biorąc pod uwagę zgłoszone przez działaczkę LdM-u Alinę Czyżewską wady prawne. Magistrat od tego czasu utrzymuje decyzję o likwidacji – sprawa jest w fazie przygotowywania nowego, poprawianego dokumentu. Ostatnie dwa miesiące to czas spontanicznej, społecznej dyskusji na temat likwidacji placówki, ale przede wszystkim stylu w jakim jest przeprowadzana – bez rozmów z pracownikami i rodzicami. Jej finałem była wczorajsza debata w Bibliotece Herberta. Organizatorzy: www.stoliknumer1.pl oraz grupa Watchdog Gorzów.
Byli radni, przedstawiciele organizacji pozarządowych, pracownicy socjalni oraz gorzowianie zainteresowani sprawą, wśród nich pracownicy likwidowanej placówki i rodzice. Podczas spotkania zabrakło inicjatorów likwidacji – nie było Justyny Pawlak, dyrektor GCPR-u, prezydenta Jacka Wójcickiego. Alina Czyżewska, także wśród obecnych na debacie, ubolewała, że nie ma kogo zapytać o rzeczywiste powody likwidacji placówki oraz czy faktycznie urzędnicy sprawdzili jak działa.
Radna Marta Bejnar-Bejnarowicz sygnalizowała potrzebę rzetelnej diagnozy działalności spornej organizacji. – Jeżeli nie ma tam możliwości rozwoju, bo jest odgórny zakaz przyjmowania dzieci, nie ma pieniędzy na remont kolejnych pomieszczeń, w dodatku jej działania są blokowane tylko po to, aby udowodnić, że sobie nie radzi to nie tędy droga – zwróciła uwagę radna LdM-u. Jest przekonana, że tylko w przypadku wykorzystania wszystkich środków naprawczych dla uratowania placówki można rozważyć jej likwidację. Z kolei gdy coś działa i jest nie do zastąpienia – nie ma w regionie gorzowskim takich ośrodków, które zajmują się w trybie dziennym dziećmi od 3 do 5 lat – to nie można tego rozwiązywać. Radni LdM-u podkreślają, że sposób podejścia władz do problemu jest żenujący. – Ekipa Wójcickiego nie powinna stawiać nikogo pod ścianą. Tym bardziej, że prezydent od samego początku sprawowania urzędu deklarował otwartość, dialog w każdej sprawie i dostęp do wszelkich informacji – podkreślała radna Bejnar-Bejnarowicz.
Jan Koniarek z ośrodka wsparcia ekonomii społecznej, zwrócił uwagę, że Gorzów jest jednym z niewielu, jak nie jedynym ośrodkiem w Lubuskiem bez dokumentu strategii spraw społecznych. To oznacza, że jako gmina nie ma prawa aplikować o środki europejskie w obszarze EFS. – Placówka, o której dziś mówimy jest podmiotem ekonomii społecznej – wpisuję się w obszar naszego działania. Dziwi, że nikt w mieście nie skorzystał z naszej opinii czy doradztwa w sprawie pomysłu jej rozwiązania – zauważył J. Koniarek. Według niego trudno likwidować coś, co nie wiadomo, w jaki sposób wpisuje się w ogólną politykę polityki społecznej Gorzowa. – Nikt nie jest w stanie rzeczowo odpowiedzieć na pytanie, czy ośrodek dzienny dla małych dzieci jest w mieście potrzebny, a może powinno być ich więcej – podkreślił.
Placówka wsparcia dziennego działa od 2013 roku, jest jednostką utrzymywaną z budżetu miasta. Działa na rzecz opieki dzieci z rodzin niewydolnych wychowawczo oraz niepracujących. W PWD na etatach są trzy osoby – wychowawcy. W placówce jest 28 miejsc, od dwóch lat prowadzona jest opieka nad 24. maluchami. Realizowane są tam zajęcia socjoterapeutyczne, terapeutyczne, korekcyjne, kompetencyjne i logopedyczne. Budżet placówki: w 2015 roku – 187.321 zł, w 2016 – 174.000 zł z czego 160 tys. zł to wydatki na wynagrodzenia.
Kierownik świetlicy młodzieżowej na os. Piaski, Jolanta Serbakowska zwróciła uwagę, że organizacje pozarządowe z powodzeniem mogą prowadzić taką placówkę, ale dla tak małych dzieci musi działać odrębna jednostka. Nie da się jej zorganizować w tych samych pomieszczeniach dla różnych grup wiekowych. Z kolei Helena Ghul, dyrektor biura zarządu stowarzyszenia pracowników służb społecznych „Krąg” wyjaśniała zebranym, że jednostka wsparcia dziennego to nie to samo, co świetlica czy przedszkole. – Jest innowacyjna, bo ma charakter prewencyjny – ma zapobiegać. Jeżeli rodzina przeżywa problemy to najlepiej gdy zadziałamy zanim dzieci trafią do rodziny zastępczej czy placówki opiekuńczej. Na tym polega unikalność instytucji kierowanej do likwidacji – zaznaczyła. Przypomniała też, że koszty utrzymania dziecka w rodzinie zastępczej są nieporównywalnie wyższe niż w placówce dziennego pobytu, nie wspominając o pogotowiu opiekuńczym. Uważa, że należy zrobić wszystko, aby dzieci zostały w rodzinie biologicznej, a wspomaganie takiego procesu to zadanie placówki dziennego wparcia. – Budżet na poziomie 180 tysięcy to mało w porównaniu do tego, za ile zrobi to organizacja pozarządowa – dodała z przekonaniem.
Hanna Gill-Piątek, dyrektor wydziału spraw społecznych przyznała, że na debacie była, bo prosił ją o to prezydent Wójcicki. Jej zadanie? Obrona stanowiska urzędu. Po wizycie w placówce uważa, że w obecnym kształcie nie może istnieć. – Dzieci nie mogą być trzymane w przystosowanej, ciasnej starej pralni. Nie mam wątpliwości, opieka jest doskonała, ale warunki materialne nie do przyjęcia – oceniła. Według niej kluczowym dla Gorzowa jest przygotowanie wspomnianej przez Jana Koniarka strategii, która otworzy dostęp do środków unijnych, a te z kolei uzupełnią znaczące deficyty materialne w dyskutowanej sferze.
Wracając do kwestii PWD zaznaczyła, że to unikalna forma wsparcia. – Przesunięcie dzieci do zwyczajnego przedszkola nie oznacza, że znajdą tam identyczną opiekę – podkreśliła dyrektor Gill-Piątek. Dodała, że jeżeli gorzowskie przedszkola przyjmują dzieci, które jeszcze nie siadają na nocniku, oferują indywidualne wsparcie psychologa, a także prowadzą dzieci razem z ich rodzinami, a do tego można w nich być i dojechać do nich za darmo, także zjeść bezpłatny posiłek to wtedy można zastanawiać się nad likwidacją PWD.
Co ważne, podkreślali to wszyscy debatujący, PWD wspiera w równym stopniu dzieci i ich rodziców.
Komentarze: