Ile czasu na rozmowę ma dyrektor Szmit?
Z MIASTA
2016-04-22 17:21
52990
– Statystyki dowodzą, że mało – zaznacza szef pogotowia. Złapaliśmy go w kombinezonie ratownika. Nie przebrał się do zdjęcia – brakuje lekarzy, stąd od kilku miesięcy sam dyżuruje. Dosłownie w kilka minut opowiedział portalowi o funkcjonowaniu nowej bazy na Zawarciu.
Pierwsze załogi ratunkowe z bazy przy Śląskiej wyruszyły na akcje tuż po Wielkanocy. Pewnie byłoby szybciej, jeszcze przed świętami, gdyby nie problem z siecią komputerową. Kwestie techniczne zostały rozwiązane, system informatyczny już jest odpowiednio zabezpieczony – od tego czasu na Zawarciu stacjonują dwa zespoły, zresztą tak jak wcześniej zaplanował Andrzej Szmit, dyrektor pogotowia ratunkowego.
Przy Śląskiej, po gruntownym remoncie willi darowanej przez miasto, jest miejsce dla trzech ekip ratowniczych. Gorzowskie pogotowie w sumie ma sześć zespołów, ale biorąc pod uwagę statystyki dla rejonu na południe od Warty, dwa dla bazy na Zawarciu to odpowiednia liczba. – Jednak nic nie jest ustalone na zawsze. Jedną z naszych ról jest błyskawiczne dostosowywanie się do zaistniałej sytuacji. Gdy zajdzie taka potrzeba – przewidywania nie potwierdzą się w praktyce – za Wartę skierujemy kolejną załogę. Na bieżąco będziemy korygowali liczbę zespołów – zaznacza A. Szmit.
Czy sprawdza się lokalizacja? – pytamy. Dyrektor stwierdza, że tu jego przewidywania potwierdziły się w stu procentach. Nie są żadnym problemem sąsiadujące z bazą pogotowia tory kolejowe. – Dobrze wiemy, kiedy przejazd jest zamykany. Jeżeli już przytrafi się wyjazd w tych godzinach, wtedy korzystamy z drogi alternatywnej przez Towarową – odpowiada. Zapewnia, że to w żaden sposób nie wpływa na czas dojazdu karetki w jakąkolwiek część rejonu operacyjnego, w tym do najbliższych okolic miasta.
Fakt, że instytucja ma dwie siedziby nie wpływa negatywnie na komunikację i współpracę. Dyrektor Szmit zaznacza, że wiąże się to dla niego tylko z większą aktywnością w zarządzaniu całą jednostką. Z kolei samo dysponowanie zespołów ratownictwa medycznego do akcji odbywa się – nie jak przed 1 grudnia ubiegłego roku, z siedziby pogotowia przy Kazimierza Wielkiego – ze skoncentrowanej dyspozytorni w urzędzie wojewódzkim. To już wykonana część większego projektu konsolidacji zespołów ratowniczych w całym województwie lubuskim.
Docelowo w regionie mają być dwa rejony operacyjne: umownie nazywane południowym i północnym. Od 1 grudnia dyspozytorzy pogotowia pracują właśnie w wieżowcu LUW – wysyłają zespoły do swojego rejonu operacyjnego. Dzieje się tak bez większych problemów. To kolejny z etapów i logiczne następstwo wcześniejszych zmian w ratownictwie medycznym.
Dyrektor nie bierze pod uwagę zmiany lokalizacji swojego gabinetu. Zaznacza, że nie ma takiej potrzeby – z powodzeniem zarządza jednostką z Kazimierza Wielkiego. Za Wartą zlokalizowana jest większa część administracji – pracownicy mają do dyspozycji jedno piętro. Zespoły ratownictwa medycznego zajmują kolejne. Jeszcze inne jest przeznaczone tylko na regularne szkolenia lekarzy, ratowników i dyspozytorów. – Większość jednostek na północy z nich korzysta – zaznacza z satysfakcją A. Szmit.
Zarządzanie medyczne gorzowskim pogotowiem obywa się z obiektu przy Kazimierza Wielkiego, a obsługa administracyjna jest zlokalizowana na Zawarciu. – Proszę mi wierzyć, to rozdzielenie obecnie nie przysparza najmniejszego kłopotu – zapewnia dyrektor gorzowskiej jednostki.
Komentarze: