Szpitalne konkursy na usługi to fikcja? Położna twierdzi, że tak
Z MIASTA
2016-04-21 14:53
60060
Barbara Rosołowska od siedmiu lat jest położną w szpitalu w Gorzowie. Na Dekerta trafiła za dyrektora Andrzeja Szmita – po wygraniu konkursu w grę wchodziła tylko umowa cywilno-prawna. Po latach postanowiła to zmienić i... trafiła do sądu pracy.
Grzegorz Lenart, radca prawny reprezentujący Barbarę Rosołowską w lutym na pierwszej rozprawie, starał się pozyskać od szpitala dokumenty, które potwierdzą lub zaprzeczą wskazywanym przez położną okolicznościom. Szukał jasnej odpowiedzi, czy w szpitalu część pielęgniarek i położnych jest zatrudniana na umowy cywilno-prawne tylko po to, aby pozbawić je uprawnień, które przysługują innym pracownikom.
Dziś w sądzie pracy była druga rozprawa. Zeznawała tylko jeden świadek – Katarzyna Barna, kierownik do spraw pielęgniarstwa w gorzowskim szpitalu. Argumentacja mecenasa Lenarta zmierzała do wykazania, że postępowania konkursowe prowadzone przez szpital były jedynie zasłoną dymną – faktycznie chodziło tylko o zatrudnianie na umowy cywilno-prawne a nie umowy o pracę.
Według mecenasa Lenarta – mówił o tym portalowi już po dzisiejszej rozprawie – najistotniejszym wśród wszystkich poruszanych wątków jest ten, że postępowanie konkursowe – w jego ocenie – nie było prowadzone prawidłowo. – Zgodnie z regulaminem powinien nastąpić wybór najkorzystniejszej oferty. To uczestnicy przetargu, osoby zgłaszające się do konkursu, miały możliwość wskazania ceny, za którą chciały wykonywać pracę – podkreślał. Kwoty były wskazane w ofertach włączonych do akt sprawy.
Z kolei świadek wskazywała, że następowała zmiana warunków oferty, której nie przewidywał regulamin konkursu – chodziło o cenę. Według G. Lenarta, oferty niespełniające warunków powinny być odrzucone i konkurs na obsadzenie stanowisk pielęgniarek czy położnych powinien zostać rozpisany na nowo. Ponadto powinny być wybrane tylko i wyłącznie te oferty, które spełniały kryterium ceny. Z dokumentacji konkursowej wynika, że właśnie cena była najważniejszym kryterium.
Według mecenasa świadek wykazała, że postępowanie konkursowe było przeprowadzone nieprawidłowo. – Zeznania wprost wskazują, że zmiana warunków oferty w zakresie ceny była wykonywana poza warunkami konkursu. Kwota była dyskutowana indywidualnie z każdym oferentem, a tego regulamin nie dopuszczał – zaznaczył mecenas Lenart.
Przypomnijmy, Barbara Rosołowska ma własną działalność gospodarczą i jest kontraktowana przez gorzowski szpital jako niezależny podwykonawca na mocy wygranego konkursu ofert. Jednak – jak sama podkreśla – założyła firmę tylko po to, aby dostać pracę po długim okresie bezrobocia. Pracodawca – szpitalna spółka argumentuje, że to jedyny możliwy sposób, bo nie ma wolnych etatów. Położna dwukrotnie składała podanie o umowę o pracę do zarządu, ale za każdym razem było odrzucone. Swoją sytuację zgłosiła do inspekcji pracy, ale tam nie rozstrzygnięto problemu. Ostatecznie kwestię oddała pod ocenę sądu pracy. B. Rosołowska chce, aby w sądzie ostatecznie rozstrzygnięto czy jej praca na kontrakcie nosi znamiona zadań wykonywanych na etacie.
Termin następnej rozprawy 24 maja.
Komentarze: