Prezes Klatta: Fundacja i inkubator nastawione na fashion? Realne
Z MIASTA
2016-04-13 11:45
53281
Inny kierunek rozwoju dla fundacji od lat prowadzącej inkubator przedsiębiorczości zapowiada dr Piotr Klatta. Nowy prezes organizacji – 15 lat temu powołanej przez miasto – niedawno zastąpił legendarnego Józefa Finstera. Na początek audyt i ocena szans.
Dr Piotr Klatta, socjolog po UAM w Poznaniu, pracownik naukowo-dydaktyczny w PWSZ. Od 2005 roku działa jako trener biznesu – prezesem Lubuskiej Fundacji Zachodnie Centrum Gospodarcze jest od 1 kwietnia. Zastąpił Józefa Finstera – jeszcze w ubiegłym roku złożył rezygnację, ale z uwagi na rozliczenie ostatniego polsko-niemieckiego projektu pozostał na swoim stanowisku do końcu marca.
Lubuska Fundacja Zachodnie Centrum Gospodarcze to organizacja pozarządowa – jej fundatorem było miasto, ale nie jest jej właścicielem. W przeciwieństwie do spółek miejskich, tu miasto nie płaci pensji i nie dokłada. Fundacja ma się samofinansować tak, jak to było dotąd, ale zarazem to miasto decyduje o tym, kto jest w radzie fundacji.
Cele LFZCG? Wsparcie mikro, małego i średniego biznesu dla Gorzowa i okolic oraz ograniczanie skutków bezrobocia. W ocenie dra Klatty, drugi cel realizowany z powodzeniem, bo w Gorzowie raptem sześcioprocentowy wskaźnik – to oznacza, że nie pracują ci, co nie chcą bądź rzeczywiście nie mogą. Wsparcie dla biznesu też niezłe – fundacja w przeszłości robiła na tym obszarze wiele: prowadziła inkubator przedsiębiorczości. Do 2012 roku z sukcesem. – Teraz sytuacja jest inna. 15-letania działalność fundacji wymaga poważnej modyfikacji – zauważa P. Klatta.
Co się będzie działo? Na początek zarząd przeorganizuje zasoby, sprawdzi czym dysponuje, razem z etatową współpracowniczką zatrudnioną w fundacji i osobami współpracującymi, w tym wolontariuszami, oceni swoje możliwości. – Z całą pewnością dotychczasowe działania fundacji nie są tymi, które są od niej oczekiwane – dodaje nowy prezes.
Inkubator przedsiębiorczości działa od 2007 roku, był realizowany z projektu i z powodzeniem realizował swoje cele. Sama siedziba inkubatora przy Targowej jest własnością fundacji, został przekazany przez miasto i za pieniądze miejskie wyremontowany. Stworzono tu warunki do działania początkującym przedsiębiorcom na preferencyjnych stawkach najmu. Przyjęto zasadę, że "im dłużej działasz, tym płacisz więcej", co miało sprawić, że rozwijające się firmy przechodziły z czasem na swoje.
Po zakończeniu projektu zarząd fundacji starał się za wszelką cenę utrzymać niską stawkę wynajmu. – Po analizie okazuje się, że mamy najtaniej za powierzchnie biurowe w Gorzowie – od 14 do 18 zł miesięcznie za mkw. Gdzie indziej zaczynają się na poziomie dwudziestu kilku złotych – przedstawia sytuację P. Klatta. W przypadku fundacji jest to na granicy opłacalności, nawet poniżej kosztów.
Poprzedni zarząd starał się utrzymać inkubator przedsiębiorczości – ten model działania. Dla nowego prezesa wcale nie jest oczywista odpowiedź na pytanie: czy taki sposób wsparcia dla firm jest w Gorzowie potrzebny? – Rzeczywistość 2016 roku jest zupełnie inna niż realia 2007 – dziś ktoś, kto zakłada przedsiębiorstwo z łatwością poradzi sobie bez biura. Bardziej przyda mu się porządny palmofon i jakiś adres, aby móc założyć działalność, to wszystko – zaznacza. Ponadto przez ostatnie lata Gorzów wzbogacił się o szereg ciekawych ofert wynajmu biur w dobrej cenie o wysokim standardzie.
Ale inkubator nadal działa. W budynku przy Targowej 9 bez niczyjego wsparcia nadal są utrzymywane niskie stawki, co sprawia, że fundacja balansuje na granicy rentowności. Obecnie w obiekcie działa kilkanaście firm – wynajęta jest połowa powierzchni biurowych.
Co dalej? Nowy prezes będzie starał się utrzymać funkcję inkubatora, ale zastrzega, że w jego ocenie tego typu działalność nie jest już w Gorzowie aż tak bardzo potrzebna jak choćby 10 lat temu. Bo można wynająć biuro za grosze na godziny albo spotkać się z kontrahentem w kawiarni. – Gorzów potrzebuje ze strony takiej fundacji zupełnie czego innego – podkreśla.
W tej chwili nowy zarząd zaczyna audyt – jednym z jego celów jest określenie zadłużenia wobec miasta z tytułu zaległości w opłatach podatku od nieruchomości. Proces przejmowania informacji o strukturze fundacji jest w toku, stąd nie wszystkie informacji są w zasięgu nowego prezesa. – Obciążenia związane z faktem, że fundacja chciała funkcjonować tak, jak było zapisane w statucie i przy tym nie uzyskiwała wsparcia z miasta, świadczą o tym, jak to wszystko funkcjonowało za poprzedniej władzy. Utworzono fundację, po czym odstawiono ją na boczny tor bez pozostawienia możliwości szerszego funkcjonowania – ocenia P. Klatta.
Zarząd deklaruje, że w nowej formule na pewno utrzyma udział w projektach polsko-niemieckich. Przypomnijmy, fundacja jest członkiem konsorcjum – tworzą je dwie instytucje z Polski i dwie z Niemiec. Sam projekt ma się zacząć jeszcze w tym roku. Jednak ten plan buduje pozycję fundacji na zewnątrz. Z kolei P. Klatcie zależy na stworzeniu czegoś dla samego miasta. Co ma na myśli? Rozwój innowacyjności, co – w jego ocenie – jest piętą achillesową Gorzowa. W planach ma stworzenie tzw. fablabu. To rodzaj dobrze onarzędziowanego miejsca spotkań specjalistów, technologii, biznesu i dobrych pomysłów.
Ktoś kto się zgłosi do fablabu uzyska wiedzę, przy pomocy narzędzi zaprojektuje i wykona prototyp, a potem dostanie informację o ochronie prawnej patentu i procedurze wdrożenia projektu do produkcji. W całym procesie otrzyma wsparcie, dzięki któremu pozbędzie się dylematu czy otworzyć firmę czy może dalej sprzedać pomysł?
To wszystko ma przyczynić się do skoku jakościowego w dziedzinie funkcjonowania młodego biznesu w Gorzowie. – Bez dobrych wzorców ludzie nie widzą perspektyw i wyjeżdżają. To są dziesiątki młodych, niezwykle utalentowanych osób ze świetnymi pomysłami – muszą wyjeżdżać tylko dlatego, bo teraz tu nikt nimi się nie interesuje – zaznacza prezes Klatta.
Uważa też, że fundacja powinna zarabiać na przekazywaniu wiedzy, a nie na zarządzaniu budynkiem, jak to dotąd było. Teraz obiekt jest dla organizacji kosztem, a nie sposobem na zarabianie pieniędzy. Aby to zmienić planuje rozwijać współpracę z PWSZ-em, ZWKF AWF oraz szkołami ponadgimnazjalnymi, szczególnie o profilu technicznym, gastronomicznym, plastycznym czy odzieżowym. Przyznaje, że jego osobistą ambicją jest zorientowanie się czy fundacja nie dałaby rady zrobić w Gorzowie inkubatora, ale ściśle sprofilowanego – Gorzów Fashion Inkubator. – To na razie luźno zarysowany pomysł, ale zapewniam godny przemyślenia, bo są tu młodzi ludzie, którzy tego potrzebują – mówi.
Skąd środki na tak ambitne plany? Ze źródeł europejskich, ale nie tylko. – Są rozmaite fundusze, również pozaprojektowe. Jak je pozyskamy? Na tym etapie nie jestem w stanie precyzyjnie tego określić, ale wiem, że jest to możliwie – zdradził. Myśli o środowisku lokalnych przedsiębiorców, którzy potrzebują dobrych prototypów w różnych gałęziach przemysłu i są w stanie ich przygotowanie w części sfinansować.
Skąd u dra Klatty taki entuzjazm połączony z optymizmem? Otóż analizy wskazują, że innowacje najczęściej pojawiają się na obszarach peryferyjnych – historia daje na to szereg przykładów. Ale trzeba spełnić warunek: stworzyć skuteczną maszynę do zagospodarowywania wspomnianych innowacji. – Nowatorzy tu są, ale wyjeżdżają ze swoimi pomysłami do dużych ośrodków. Trzeba zagrodzić im drogę przez stworzenie lepszej oferty – podkreśla nasz rozmówca. Wspomniany brak może zaspokoić LF ZCG na skalę całej północy województwa i południowej części zachodniopomorskiego.
Teraz przed nowym prezesem i radą fundacji zmiana statutu, określenie nowej misji oraz skierowanie jednostki na zupełnie nowe tory wyznaczone przez nowe potrzeby. Dr Piotr Klatta zdradził, że nie zamierza rezygnować czy ograniczać pracy w PWSZ – chce pogodzić zadania naukowe, dydaktyczne z kierowaniem fundacją. Zaznacza, że przez dłuższy czas jego praca dla fundacji będzie miała formę raczej wolontariatu.
Komentarze: