przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Nie do wiary! Prezydent z siostrą albertynką pod rękę. Warzą watykańską cebulówkę

Z MIASTA


2016-04-01 20:17
55300

(fot. Krzysztof Weber)

Siostra Monika o tym, co w zupie. – Oczywiście cebula. Pokrojoną dusimy na masełku, uzupełniamy mąką roztrzepaną z wodą. Dolewamy wywar, najlepiej z drobiu. Na finał dodajemy jedną pokrojoną surową cebulę. Co jeszcze? Czosnek, sól, pieprz i smacznego.
W gotowaniu pomaga pan Waldek kucharz zarazem mieszkaniec Domu Pomocy Brata Alberta. Siostra Monika przy sporym garnku na palniku z chochlą w ręku, obok prezydent Jacek Wójcicki bierze pełne naczynia i wlewa wcześniej przygotowany wywar do metalowego zbiornika. Właśnie łączą wszystkie składniki. – Dlaczego cebulowa? Bo rybnej nie lubię i nigdy jej nie gotowałam – odpowiada z rozbrajająca szczerością siostra Monika. Jej przepis wziął się ze stolicy apostolskiej. To absolutnie najlepsza zupa jaką zna – zapewnia, że inne nie są tak dobre. Opinię w stu procentach podziela prezydent. – Siostra jest nie tylko technicznym, ale i duchowym przewodnikiem, stąd jestem pewien, że wyjdzie przepyszna – mówi z przekonaniem.
 
Stanisław Żytkowski założyciel, prezes koła gorzowskiego Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta, zarazem gospodarz spotkania, ale zaznaczył, że animatorem akcji gotowania jest Towarzystwo ogólnopolskie z siedzibą we Wrocławiu. O co chodzi? Każdego miesiąca 2016 roku, zgodnie z wcześniej przygotowanym kalendarzem, w którymś z kół przygotowywana jest zupa według przepisu znanej w Polsce osoby. – To sposób na popularyzację tego, co robimy, przy tej okazji opowiadamy o swoich celach, zadaniach. Dziś akcja w Gorzowie – wyjaśnia szef koła.    
 
Przypomnijmy, Towarzystwo wspiera osoby bezdomne – to główna funkcja. Choć w poszczególnych lokalnych ośrodkach prowadzone są inne działania – pomoc dzieciom, prowadzenie stołówek i wiele innych. Gorzowskie koło działa od 1987 roku, właśnie od 1 kwietnia. Dzisiejsze spotkanie w barze Pycha Ryba przy Spichrzowej jest okazją do świętowania 29. jubileuszu.     
 
Efekty długotrwałej pracy? W ciągu ostatniej dekady dzięki wsparciu koła, na prostą wyszło 140 osób – wcześniej borykały się z bezdomnością. Po latach wynajęły mieszkanie, pracują, normalnie funkcjonują w społeczeństwie. Ponadto od zeszłego roku, od października Towarzystwo przejęło zadania izby wytrzeźwień – pomaga osobom po spożyciu alkoholu. – Każdy nietrzeźwy przebywający na ulicy może do nas przyjść, bez przymusu, bez pozbawienia wolności, i liczyć na wsparcie – zaznacza S. Żytkowski. W pierwszych trzech miesiącach działalności było to 1271 osób, w pierwszym kwartale tego roku 1833. Likwidacja przymusu wyeliminowała agresję w relacjach pensjonariuszy z opiekunami.  
 
Talerz Miłosierdzia w Gorzowie to kulinarne spotkanie z Bratem Albertem. Na pomysł gotowania wpadła Małgorzata Sieńczyk, członek zarządu głównego Towarzystwa. Prezes Żytkowski zaznaczył w rozmowie z portalem, że Jacek Wójciki bez namawiania przyłączył się do akcji. Nawet sam przepis na cebulową przypadł prezydentowi do gustu. – Podobno to jego ulubiona zupa – zdradził z uśmiechem pan Stanisław. Przepis należy do albertynki, siostry Moniki, przez ponad siedem lat cebulową gotowała dla gwardii papieskiej w Watykanie. Była obecna podczas dzisiejszego spotkania – przyrządzała potrawę ręka w rękę z prezydentem miasta. Oczywiście oboje mieli też pomoc prowadzących bar Pycha Ryba.      
 
Mistrzem ceremonii był na co dzień radiowiec, Roman Błaszczak – co ważne, od wielu lat jest razem z Towarzystwem, jako jego członek popularyzuje ideę pomocy osobom bezdomnym. Przypomniał, że Dom Brata Alberta powołała do życia, nieżyjąca już, Teresa Klimek
 
Bogdan Niszczyk, wiceprezes wrocławskiej organizacji dobroczynnej zaznaczył, że w tym roku obchodzą 35-lecie. – Zostaliśmy powołani tuż przed stanem wojennym i nie zdelegalizowani. Do dziś działamy i rozwijamy się – podkreślił. Towarzystwo w całym kraju ma ponad 150 placówek. Schroniska, kuchnie, domy pomocy, jedna ochronka dla dzieci i wiele punktów aktywizacji społecznej – oto rodzaje pomocy oferowanej przez organizację. 
 
Przyznał, że zmienia się charakter oferowanej pomocy – dawniej dach nad głową, jedzenie, odzież, teraz – próba wyciągania ludzi do normalnego życia. Podopieczni Towarzystwa są coraz mniej samodzielni. I nie chodzi o kwestie materialne, ale o mentalną bezradność. Stąd szuka nowych narzędzi udzielania pomocy. Gorzów przynajmniej z jednego powodu jest dla niego szczególnie ważny – tutejsze koło przejęło zadania izby wytrzeźwień. Zarząd od kilku lat zabiega o prowadzenie takich palcówek w kraju, ale to Gorzów organizuje samodzielnie takie miejsce. 
 
Przypomnijmy, pierwsze schronisko dla bezdomnych w Gorzowie powstało na ulicy św. Jerzego – w obiekcie do rozbiórki w stanie katastrofy budowlanej. – Dziś byłoby to nie możliwe. Żadna inspekcja nam na to by nie pozwoliła. Po remontach wykonanych własnymi siłami działaliśmy tam do 1996 roku – wspomina prezes Żytkowski.      
 
Dziś koło jest na zupełnie innym poziomie. Prowadzi trzy placówki ukierunkowane na wyprowadzanie z bezdomności. Noclegownia, schronisko, mieszkania treningowe – to drabina celów dla podopiecznych. W ubiegłym roku usamodzielniło się 18 osób. No a od niedawna także pomoc nietrzeźwym bez przymusu, bez cel, bez łoża pasowego i... bez agresji. – Stał się cud, bo z własnej woli trafia do nas więcej nietrzeźwych niż w czasach gdy działała izba przy Walczaka. Większość wcale nie jest przywożona przez policję – mówi z satysfakcją prezes koła. Towarzystwo zabiega też o przejęcie opieki nad schroniskiem dla zwierząt.  
 
Talerz Miłosierdzia wziął się z okazji 35-lecia Towarzystwa – to sposób na skierowanie uwagi na zjawisko bezdomności. Co ważne przez cały rok, a nie tylko gdy mrozy. Stąd kalendarz, 12 miesięcy i tyleż samo smakowitych przepisów na zupy. – Poprosiliśmy znane osoby o receptury. Podzieliły się z nami, a my przez cały rok smakujemy je w praktyce, we wszystkich naszych ośrodkach. Są z nami autorzy przepisów z naszego kalendarza – tłumaczy Małgorzata Sieńczyk. Konwój ruszył w styczniu z Wrocławia. Zaczęła misję zupa biskupa Edwarda Janiaka. W lutym było Zabrze z Renatą Mauer-Różańską, potem marzec i Łódź z Krzysztofem Kiljańskim, za miesiąc akcja w Kielcach. 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x