Miasto bez tramwajów. Taką komunikacją zastępczą jeszcze nie jeździliśmy?
Z MIASTA
2016-03-09 11:07
76650
Od marca przyszłego roku nie wsiądziemy ani do dwójki, ani trójki, nawet jedynki – za to do autobusów. Komunikacja zastępcza w niczym nie będzie przypominać tej, do której pasażerowie przyzwyczaili się gdy tramwaje nie działały tylko na krótko.
Precyzyjnie: plan transportowy – to sformułowanie słychać najczęściej gdy mowa o tramwajowej rewolucji – tak naprawdę dotyczy komunikacji zbiorowej czyli usług użyteczności publicznej w ogóle. Z kolei elementem wielkiego planu jest projekt tramwajowy – będzie realizowany w Gorzowie i chodzi w nim wyłącznie o modernizację tras tramwajowych, budowę nowej linii oraz zakup taboru. Ponadto planowana jest modernizacja zajezdni, budowa systemu informacji pasażerskiej i wiele innych mniejszych elementów.
Aby projekt tramwajowy wszedł w życie najpierw musi zadziałać komunikacja zastępcza. Właśnie jest przygotowany zupełnie nowy system – na prawie rok zastąpi dotychczasowy. Dlatego MZK, jako operator przedsięwzięcia, już szkoli motorniczych – w efekcie wszyscy ci, którzy mogą, będą prowadzić autobusy w czasie gdy zawieszone będą kursy tramwajów. Większość motorniczych już ma stosowne uprawnienia i w każdej chwili może się przesiąść na autobusy. Pozostała jeszcze niewielka grupa – zakończą kursy do końca roku.
Z tramwaju na autobus
W rezultacie na 45 motorniczych, ponad 30 będzie posiadało uprawnienia do kierowania autobusem. Gdy już nie będą jeździły tramwaje – MZK zakłada, że od marca do grudnia 2017 roku – motorniczy przesiądą się na autobusy i będą realizować kursy na liniach zastępczych. Prezes Roman Maksymiak zapewnia, że nie szykuje zwolnień w MZK w związku zawieszeniem kursów tramwajów. – Nie może być innego rozwiązania, jak zagospodarowanie kadr – zaznaczył zdecydowanie w rozmowie z portalem prezes miejskiej spółki.
Zresztą nie chodzi jedynie o motorniczych, także o pracowników zajezdni tramwajowej, obsługi sieci i torowisk czy podstacji elektrycznych. Osoby na co dzień pracujące na tych odcinkach będą zaangażowane w działania przeglądowo-remontowe na sieciach i torowiskach, które nie będą modernizowane. Bo część linii nie będzie gruntownie przebudowywana za to na pewno wymaga stosownych przeglądów i napraw. – Jeżeli chodzi o zajezdnię to zrestrukturyzowaliśmy zatrudnienie na tyle, że 15 osób wystarczy nam do obsługi nowych tramwajów – dodaje R. Maksymiak.
Plan zakłada również, że gdy już nie będą jeździły tramwaje, część pracowników zajezdni tramwajowej przejdzie do obsługi autobusów – również zostaną odpowiednio przeszkoleni, a część zostanie po to, aby monitorować stan tzw. helmutów. Co ważne, zakup nowych tramwajów nie oznacza, że stare w komplecie zostaną wycofane. Prezes Maksymiak przypomina, że obecnie w jednym momencie na wszystkich liniach jest 13 tramwajów. – Gdy kupimy 14 nowych to zostaje jeden w zapasie, ale to za mało dla normalnego funkcjonowania – podkreśla.
Dlatego z 19 starych helmutów MZK wybierze 8 do 10 najlepszych, które nadal będą eksploatowane jako uzupełnienie oraz w razie sytuacji awaryjnych. Właśnie trwa ich ocena techniczna – podjęła się tego firma zewnętrzna. MZK rozważa poddanie ich drobnym zabiegom modernizacyjnym. Ale najpierw spółka chce wybrać te w najlepszym stanie – chodzi przede wszystkim o walory konstrukcyjne.
Komunikacja zastępcza pomyślana na nowo
Gdy linia tramwajowa nie działa tylko na krótko i na określonym odcinku to należy zastąpić ją rozwiązaniem maksymalnie zbliżonym przystankami do oryginału – tego właśnie oczekuje pasażer. W sytuacji długotrwałego zawieszenia kursów tramwajów i to na wszystkich odcinkach musi być przyjęta inna strategia. Trzeba przeorganizować cały układ komunikacji miejskiej.
Właśnie wczoraj prezes Maksymiak rozmawiał na ten temat z wiceprezydentem Łukaszem Marcinkiewiczem. Zasygnalizował, że trzeba ustalić istotne elementy nowego układu. Na początek wskazać autobusowe przystanki węzłowe – to tam gdzie na linie normalnie funkcjonujące nałożą się te zastępujące tramwaje, tam powinny powstać punkty przesiadkowe. – To ważne dla pasażera, aby w czasie trudnym dla normalnego funkcjonowania komunikacji miejskiej nie spacerować z przystanku na przystanek – uważa prezes MZK.
Krótko mówiąc, chodzi o to, aby tam gdzie się da, ten sam przystanek działał dla zwykłych linii oraz dla zastępczych. Ale to nie wszystko. Przed miastem również optymalne skonstruowanie potoków komunikacyjnych. Przykład? Już w tym roku nie będzie jeździł tramwaj przez Warszawską, w dodatku szykuje się remont Walczaka. To oznacza, że linie rejsowe będą musiały jechać w kierunku Górczyna aleją Odrodzenia albo Pomorską i Podmiejską. Tam też przewidywana jest komunikacja zastępcza. – Stąd warto ustalić punkty styczne, aby na tym samym przystanku pasażer miał wybór między komunikacją zastępczą w kierunku do Silwany na Górczyn lub rejsowym 126 – obrazowo sugeruje R. Maksymiak.
Reasumując, w ocenie prezesa MZK należy przeorganizować cały układ sieci podsystemu autobusowego przynajmniej w części dla dzielnicy Górczyn. Ponadto tak trzeba zorganizować autobusową komunikację zastępczą, aby gorzowianin miał też możliwość prostego wyboru między autobusem rejsowym i zastępującym tramwaj, przy tym nie musiał chodzić z jednego przystanku na drugi.
Zatem alternatywny system komunikacji autobusowej powinien być wydajny zarazem przyjazny dla pasażera – mają się na niego składać dotąd działające linie oraz te, które zastąpią tramwaje. Naczelna zasada przy jego konstruowaniu: utrudnienia dla pasażerów związane z realizacją projektu tramwajowego mają być jak najmniejsze. Co ważne, pomysł musi być przygotowany odpowiednio wcześnie, aby gorzowianie mieli czas się z nim zapoznać. Co MZK musi mieć, aby być przygotowanym na obsługę alternatywnego system? Prezes Maksymiak odpowiada krotko: ludzi i autobusy. Dziesięć maszyn będzie do dyspozycji z końcem kwietnia. Ponadto jeszcze do końca roku Zakład ma pozyskać kolejnych piętnaście, niewykluczone, że w ramach LRPO. Komplet musi być gotowy do końca stycznia przyszłego roku. Kierowcy już są szkoleni.
Co nowego w zajezdni?
Projekt tramwajowy to wydatek 260 mln zł – ma dwóch beneficjentów: miasto w części infrastruktury (torowiska, sieć trakcyjna, informacja pasażerska) oraz MZK w części przewozowej (tramwaje i część infrastruktury na terenie zakład czyli zajezdnia).
Dzięki drugiej części środków na terenie Zakładu na Wieprzycach powstanie zupełnie nowa myjnia – wybudowana od podstaw. Kolejny element to system zasypywania piaskiem układów hamulcowych w tramwajach. – Technika tramwajowa poszła na przód, ale sypanie piasku pod koła to ciągle najskuteczniejsza metoda hamowania. Dlatego zostanie przygotowany nowy system dystrybutorów do uzupełniania piasku w poszczególnych segmentach podwozia – wyjaśnia prezes Maksymiak.
Ponadto powstaną nowe pomosty do obsługi aparatury tramwajowej. Powód? W wozach niskopodłogowych wszystkie najważniejsze urządzenia są na górze – na poziomie dachu, dlatego ich obsługa będzie realizowana na specjalnie przygotowanych pomostach. Z tego samego powodu w zajezdni będzie musiał działać nowy system podnośników przystosowany do dźwigania urządzeń i maszyn o masie do kilkuset kilogramów. Z zasady, zajezdnia po modernizacji ma stworzyć dogodne warunki do obsługi technicznej tramwajów niskopodłogowych. Aby tak się stało trzeba ją wyposażyć w odpowiednie urządzenia.
Sam zakup tramwajów oznacza również zaopatrzenie wozów w oprzyrządowanie niezbędne w codziennej eksploatacji. Chodzi na przykład o tokarkę podtorową do toczenia kół, ale też specjalny dźwig do podnoszenia tramwajów w razie wypadku, awarii czy wykolejenia. – To ważne, bo nowy tramwaj będzie ważył 40 ton – dwa razy więcej niż dzisiejszy helmut – zaznacza nasz rozmówca.
MZK zakupi 14 tramwajów. Koszt jednego brutto: ponad 8 mln zł. Z kolei sam sprzęt do jego codziennej eksploatacji to też koszt rzędu 8 mln zł brutto.
Komentarze: