Afera budowlana ciągle zatruwa życie! Ostre słowa na debacie
Z MIASTA
2016-02-24 12:59
53160
– Był układ – faworyzował jednych, innym blokował dostęp do miejskich inwestycji. Nie zmieni tego żaden wyrok – to opinia redaktora Zbigniewa Bodnara. – Bzdura powtarzana przez wrogów politycznych – odpierał ataki Tadeusz Jędrzejczak. Tak. Na debacie było ostro.
Gorzowianin mądry po aferze budowlanej? – oto kluczowe pytanie debaty przygotowanej przez portal gorzow24.pl i redakcję „tylko gorzów exclusive”. Skąd pomysł? Nikt dotąd nie zdecydował się na przygotowanie publicznej rozmowy o aferze. Ponadto wyszliśmy z założenia, że da się zrobić rachunek strat oraz przyczyni się do złagodzenia konfliktów wśród uczestników wydarzeń z końca 2004 roku i lat późniejszych.
Lutowe spotkanie w Bibliotece Herberta poprzedził cykl artykułów opublikowanych na portalu gorzów24.pl. W pierwszym pisaliśmy o tym, od czego zaczęła się afera budowlana, w drugim przedstawiliśmy najważniejsze wątki śledztwa i procesu, a w ostatnim zarysowaliśmy straty dla miasta wynikające z afery. Debata miała koncentrować się na ostatnim wątku, czyli stratach, także rozszerzyć go o spostrzeżenia i poglądy zaproszonych gości. Ostatecznie tematyka wykroczyła poza zaproponowany scenariusz.
Jeszcze w fazie organizacji spotkania część zapraszanych gości zwracała uwagę, że debatowanie o aferze jest przedwczesne, że lepiej poczekać na ostateczne wyniki procesu i nowe ekspertyzy przygotowywane przez biegłych na zlecenie szczecińskiej prokuratury. Mieliśmy inne zdanie, bo po wyroku w sądzie apelacyjnym (sędzia uchylił część zarzutów, a pozostałe skierował do ponownego rozpatrzenia) gorzowska afera budowlana straciła dotychczasowy status – stała się sprawą istotną dla oskarżonych. Także dlatego, że kluczowych postaci tej sprawy nie ma już w urzędzie miasta. I najważniejsze, dla rachunku strat dalszy przebieg procesu nie ma już znaczenia. Rozmowę koncentrowaliśmy na trzech zagadnieniach: Jaki mógłby być Gorzów, gdyby nie afera? Co samorząd powinien robić, a czego się wystrzegać, aby sytuacja się nie powtórzyła? Stan wzajemnego zaufania w życiu publicznym.
Afera budowlana ciągle wisi w powietrzu
Wydawca gorzow24.pl, Jacek Bachalski na początek zwrócił uwagę, że jako przedsiębiorca, inwestor gorzowianin również został ukarany – poniósł konsekwencje tego, że miasto żyło pod pręgierzem afery budowlanej przez ponad 12 lat. – Nie tak dawno byłem w urzędzie, za kilka dni znowu będę i mam wrażenie, że ta sprawa ciągle wisi tam w powietrzu – zauważył. Co ma na myśli? Do dziś pewnych rzeczy nie da się w magistracie załatwić, choćby przez brak zaufania czy strach urzędników. Nie chciałby już przeżywać takiej afery, która znowu blokowałaby rozwój miasta.
Zbigniew Bodnar, dziennikarz Radia Zachód, szczegółowo relacjonował na antenie przebieg kolejnych rozpraw w sądzie okręgowym w Gorzowie. Zaznaczył, że proces ujawnił przerażający obraz tego, co się dzieje w mieście. Przyznał, że nie potrafi wskazać strat materialnych dla przeciętnego mieszkańca wynikających wprost z afery budowlanej. – Chyba takich nie było, bo zainteresowanie procesem gorzowian – łącznie z radnymi, parlamentarzystami – było niemal zerowe. Ciekawość budziły jedynie wątki sensacyjne – podkreślał. Przez dwa i pół roku procesu ani razu nie widział na sali sądowej nikogo, kto wtedy współdecydował o lasach miasta. Z. Bodnar jest za to przekonany, że afera miała olbrzymi wpływ na środowisko gospodarcze w Gorzowie. Przychylił się do oceny, że w mieście przetargi na miejskie inwestycje się kupowało, a nie wygrywało. Podczas debaty przywołał przykład Janusza Czernego, prezesa Przedsiębiorstwa Inwestycji Miejskich, który potwierdził na sali sądowej, że wielokrotnie dzwoniono do niego z poleceniem przystąpienia do przetargu, bo aby dało się przeprowadzić procedurę, musi być więcej niż jedna firma. Stawał do przetargu jako tzw. zając. Nawet sugerowano mu cenę, jaką ma podać w ofercie – zawsze musiała być wyższa niż konkurencyjnego przedsiębiorstwa, które miało wygrać. – Mam wrażenie, że Tadeusz Jędrzejczak stworzył w Gorzowie trzyosobowy układ, razem z dwoma zarządzającymi Budinwestem – tylko oni decydowali, kto w Gorzowie będzie funkcjonował na rynku miejskich inwestycji budowlanych, a kto nie – mówił z przekonaniem dziennikarz Radia Zachód. Przypomniał też o prokuratorskim zarzucie T. Jędrzejczaka, będącym rezultatem niejasnej transakcji między gorzowskimi przedsiębiorcami a właścicielem nasadzeń z Żywca, której miał patronować były prezydent.
Co na to Tadeusz Jędrzejczak?
cała relacja z debaty w marcowym wydaniu kwartalnika "tylko gorzów exclusive"
Komentarze: