Wójcicki: powiększenie miasta? Piękna iluzja [WYWIAD]
Z MIASTA
2015-12-30 22:56
69396
Czym Jacek Wójcicki może się pochwalić na koniec roku i czy którąś decyzję dziś by zmienił? Co z Centrum Edukacji Zawodowej i poszerzeniem granic miasta? O tym i nie tylko w rozmowie z prezydentem Gorzowa.
Szybko Panu minął ten rok?
Bardzo szybko. Dużo pracy, nie za wiele czasu na refleksje. Teraz z okazji świąt i Nowego Roku jest chwila czasu na zatrzymanie i podsumowanie. Zarówno tego, co osiągnęliśmy jak i tego, co wciąż przed nami.
Prezydent Gorzowa stał się w tym roku gorzowianinem z zamieszkania?
Już kończę ten temat, na pewno ostatnią noc starego roku spędzę w Gorzowie.
Jaka lokalizacja?
Śródmieście.
Chrobrego?
Niedaleko.
Przejdźmy do spraw miasta. Poseł Jarosław Porwich w wywiadzie dla naszego portalu mówił o spotkaniu prezydenta z posłami tuż po wyborze. Tam miał od Pana usłyszeć, że Gorzów jest słabo przygotowany do sięgania po środki unijne. Potwierdza Pan te słowa?
Powiem tak, każda pomoc i wsparcie są potrzebne, bo przez lata było w tym zakresie trochę zaniedbań. Teraz to się zmienia, powołaliśmy specjalny zespół z fachowców do obsługi środków z tzw. ZIT-ów, realizować też będziemy program Infrastruktura i Środowisko na transport.
Mówiąc o działaniach: gdyby ten rok rozpoczął się jeszcze raz, zmieniłby Pan coś w swoich decyzjach i działaniach?
Z perspektywy widok zawsze jest pełniejszy. Jednak niczego nie żałuję. Rok to dobry czas do podsumowań, analiz i wyciągania wniosków. Myślę, że wszystko idzie w dobrą stronę.
A mówiąc konkretniej: gdyby Pan miał w trzech punktach uzupełnić zdanie „Udało się…”, to wymieniłby Pan…?
Po pierwsze: nie lubię takiego stwierdzenia. Mówiąc „udało się”, odciąga się sprawstwo. Nie „udaje się” a po prostu się robi. To co zrobiliśmy wspólnie z urzędnikami i mieszkańcami to przede wszystkim zmiana mentalności. Pokazaliśmy, poprzez takie imprezy jak Orszak Trzech Króli, Dni Gorzowa czy zakończenie wakacji, że jesteśmy wspólnotą. Miasto jest dziś dużo bardziej zaangażowane i żywsze. Skutecznie zajęliśmy się miejską zielenią, dzięki czemu w mieście jest po prostu czyściej i ładniej. Najważniejsze kwestie widać w budżecie: udało się zaoszczędzić na inwestycjach. Mówię o jednojezdniowej Kostrzyńskiej - różnica wynosi około stu milionów złotych (licząc potencjalne dofinansowanie) – oraz o odwodnieniu zachodniej części miasta, która będzie kosztować nie 60 a 20 milionów. Te oszczędności pozwolą na realizację kolejnych inwestycji w następnych latach. Co ważne, skutecznie zakończyliśmy przeprowadzkę wydziałów urzędu z ul. Kombatantów i Przemysłowej do w pełni przystosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych budynku przy ul. Myśliborskiej, co da też realne oszczędności: zarówno finansowe, jak i te związane z komunikacją. W Gorzowie powstanie nareszcie Baza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, prężnie realizujemy program KAWKA i mamy pewne 48 mln euro w ramach umowy na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne. Przygotowujemy się do rewitalizacji śródmieścia, czego dowodem są symboliczne barierki, które zniknęły z ul. Chrobrego. Systematycznie rozwiązujemy problemy, które od lat były symbolem (nie)mocy, jak np. wykonana po piętnastu latach modernizacja i przebudowa oświetlenia na ulicy Dąbroszyńskiej, czy temat dawnej Centrali Rybnej… i nasz największy priorytet, remonty dróg, co szczególnie można było odczuć w ostatnim czasie.
A co nowego słychać w temacie dawnej Centrali Rybnej?
Kilka tygodni temu doszło do zamiany nieruchomości i teraz można działać. W nowym roku inwestor powinien ruszyć z pracami, mamy takie deklaracje. Ruszyć ma też inwestycja w kamienicy na Hawelańskiej, tzw. Turek. Generalnie kilka spraw odblokowało się w mieście.
Są jednak rzeczy, które się przez ten rok nie zmieniły. Budynek poszpitalny przy Warszawskiej wygląda tak jak wyglądał. Centrum Edukacji Zawodowej póki co nie ruszyło. Nie ma groźby, że Urząd Marszałkowski zabierze nieruchomość powrotem?
Rozmawiałem z panią marszałek i nie ma najmniejszego problemu. Procedura pozyskiwania pieniędzy w ramach ZIT-ów się przedłużyła i prolongata terminu zagospodarowania budynku po szpitalu będzie. Jesteśmy coraz bliżej programu funkcjonalnego nowej szkoły i jestem przekonany, że będzie to bardzo nowoczesne i efektywne rozwiązanie wręcz perełka.
A w jakim stopniu Centrum Edukacji Zawodowej doprowadzi do przeobrażenia siatki szkół? Czy wiadomo w jakim stopniu, według dzisiejszych planów, dotychczasowe szkoły ponadgimnazjalne „stracą” uczniów, bądź też ile z nich zostanie de facto przeniesionych?
Chcemy zbudować CEZ na bazie szkół funkcjonujących. Są placówki, które działają świetnie, inne trochę gorzej. Programowo CEZ będzie jednak szkołą inną niż obecne. Chodzi o to, żeby zwiększyć paletę podnieść konkurencyjność i odpowiedzieć na potrzeby rynku pracy. Liczymy na to, że młodzież po prostu będzie chętnie wybierać tę szkołę. W tej chwili jeszcze nie zapadła decyzja , jednak dwie obecne placówki trzeba będzie przenieść i przekształcić w nowoczesne centrum.
Po przeniesieniu dotychczasowych szkół zostaną budynki…
Będziemy na pewno szukać rozwiązań na ich zagospodarowanie.
Co będzie w przyszłym roku największym wyzwaniem dla miasta?
To przygotowanie wszystkich dokumentacji do pozyskania środków europejskich. Przed nami do wydania miliard złotych. Pieniądze gigantyczne, których miasto dotychczas nie posiadało. Największym wyzwaniem jest zgranie wszystkich procedur, przygotowanie dokumentacji . Jeśli patrzymy na przebudowę śródmieścia, a w tym na spowolnienie ruchu, to mamy kilka bardzo poważnych projektów realizowanych jednoczenie: rewitalizację, transport czy niską emisję. Kilka projektów, różnie finansowanych, trzeba to wszystko zsynchronizować . Np. torowiska będą realizowane w ramach jednego programu a chodniki już z innego. Oczywiście, mamy jako miasto półmiliardowy budżet co roku, ale około 400 milionów idzie na zadania bieżące, nie wymagające nowych procedur. Dodanie do budżetu miliarda na nowe działania jest ogromnym wyzwaniem.
Duże pieniądze to też duża pokusa dla różnych osób. Pan mówił w jednym z wywiadów, że były w gabinecie prezydenta różne wizyty z pewnymi sugestiami…
Wizyty typowo polityczne. Staram się zachować rozsądek w tej sprawie.
Nawiązuję trochę do kontekstu dnia, w którym rozmawiamy, gdzie przed kilkoma godzinami dowiedzieliśmy się o śmierci byłego wiceprezydenta Mariusza Guzendy. Na jego zdrowie mocno wpłynęła sprawa, w której był oskarżony na podstawie jednego zeznania i w rezultacie niewinny. Nie obawia się Pan, że gdzieś w toku tych inwestycji, przetargów, gdy w grę wchodzą duże pieniądze, coś komuś się nie spodoba i wyniknie z tego nieprzyjemna sprawa? Pan już ma zresztą jedną „na głowie” z gminy Deszczno…
Nie obawiam się bo znam prawdę. Gdzieś po drodze błędy mogą się zdarzyć, a za każdą najmniejszą rzecz, która leży w kompetencji urzędnika i tak odpowiada prezydent. Wierzę iż zarzuty, które postawiła dwa lata temu prokuratura zostaną wyjaśnione podobnie jak to miało miejsce w przypadku pana Mariusza Guzendy. Oczywiście, to są sprawy, które pozostawiają ślad i stanowią zawsze pewne obciążenie. Spotkanie z prokuratorem, czy sędzią nie jest niczym przyjemnym. To po prostu cena sprawowania funkcji publicznych. Staram się, żeby tych błędów było jak najmniej.
Będzie więcej kontroli?
I tak jest ich bardzo dużo. Obarczają nas nimi też instytucje wdrażające środki europejskie. Niektóre projekty są kilkukrotnie sprawdzane przez różne instancje. Jestem spokojny i wierze w kompetencje i uczciwość urzędników. Błędy się jednak mogą zdarzyć.
Pozostańmy przy wyzwaniach, ale już wieloletnich. Chodzi mi o zmiany w układzie komunikacyjnym miasta. Wyjaśnijmy najprościej: do miasta wjeżdża kierowca jadący od strony Deszczna, przez Most Staromiejski. Jak będzie wyglądać jego dalsza droga na drugą stronę, np. w kierunku Gdańska?
Od mostu do dawnego kina Słońce przejedziemy, choć bardzo możliwe, że tam ruch będzie trochę ograniczony. Na pewno powstaną przystanki wiedeńskie, które przejmą ruch tramwajowy i autobusowy u zbiegu ulic Pocztowej i Wełnianego Rynku. Powstanie też ciąg pieszy w tym miejscu. To piękna arteria przecięta dziś przez ulicę Chrobrego. Piesi będą mieli swobodę przemieszczania się w kierunku przystanków oraz w stronę Pocztowej. Ulica Sikorskiego od katedry do Cichońskiego zostanie wyłączona z ruchu. Powstanie deptak dla pieszych i oczywiście miejsce przyjazne rowerzystom. Będzie sporo ograniczeń w ruch na uliczkach takich jak Pionierów, Wełniany Rynek, Herberta czy Dzieci Wrzesińskich.
Badania ruchu, które miasto zleciło, dają zielone światło tym planom?
Tak. Docelowo po przebudowie estakady kolejowej chcemy też przebudować ulice Składową i Spichrzową oraz połączyć je z Teatralną, nad wiaduktem kolejowym. Takie rozwiązanie da nam mikroobwodnicę, pozwalająca na swobodne przemieszczanie samochodów. Myślę, że za kilkanaście lat trzeba będzie poważnie podejść do budowy mostu zachodniego, w przebiegu ulic Kosynierów Gdyńskich, Garbary aż do Fabrycznej. On odciążyłby Most Staromiejski.
Piesi i rowerzyści to jedno a co zyska przeciętny kierowca?
Po to zajęliśmy się ulicą Walczaka i Jagiełły, żeby ten ruch mógł być w tym kierunku Puszczony, także przez Warszawską i Estkowskiego, co stanie się naturalną arterią śródmiejską. Trzeba się zastanowić też, gdzie zorganizować parkingi, których dziś jest mało. Potrzebujemy nie tyle wielopoziomowych, ale małych na mniejszych uliczkach. Mamy na nie trochę miejsca.
Zapytam o jeszcze jedno wyzwanie na lata. Gorzów się wyludnia, to wiadomo. Jak temu zaradzić i co z tematem poszerzenia granic miasta?
Powiększenie miasta to piękna idea, ale w konkretach to raczej iluzja. Od poszerzenia granic problemów raczej nie ubędzie. W gminach podgorzowskich jest wiele spraw do rozwiązania i dysproporcji które należałoby wyrównać . Osobiście widzę wiele zalet miasta. Istnieje sporo opracowań które wskazują, iż miasta będą się rozwijały, choć depopulacja jest faktem. Społeczeństwo się bogaci i przenosi poza miasto, to odwieczny trend. Kiedyś miasto okalał mur, dzisiaj w tych miejscach są parki, ot choćby Kraków. To, co dzisiaj jest podmiejską enklawą za jakiś czas może się stać miastem. Ja nie jestem zwolennikiem przyspieszania tego procesu. Jest też dużą ilość ludzi, która chce do miasta przyjechać, bo tu żyje się łatwiej. Mieszkanie w bloku, kamienicy czy apartamentowcu nie wiąże się z koszeniem trawnika, paleniem w piecu czy spędzaniu dużej części życia na utrzymaniu domu. W mieście żyje się po prostu wygodniej. Najlepiej o tym zaświadczą ci, którzy się wyprowadzili choćby do gminy Deszczno, mają dwójkę dzieci i codziennie jadą do pracy, później zawożą dzieci na dodatkowe zajęcia, tracąc na to kolejne godziny.
Czyli krótko mówiąc: powiększenia miasta nie będzie?
Zobaczymy jak Zielona Góra poradzi sobie z problemami...
Na razie to ma większy budżet...
Tak, z dwóch względów. Mają bonus za połączenie i budżet gminy, ale będą pojawiały się dysproporcje. Nam nie jest to potrzebne.
Czyta pan bloga Moniki Twarogal?
Nie czytam blogów żadnych. Nie bardzo mam na to czas. Czasem docierają do mnie informacje na ten temat. Zresztą czy warto czytać teksty frustratów?
Ostre słowa, przynajmniej jak na Pana
Naprawdę szkoda czasu.
To opozycja poza Radą Miasta a co do tej w samej radzie: da się z nimi rozmawiać? Mówię o klubie Prawa i Sprawiedliwości. Widziałem, że długo rozmawialiście po sesji budżetowej.
Oczywiście. Składaliśmy sobie życzenia, było bardzo sympatycznie. To są naprawdę wspaniali ludzie. Ogólnie uważam, że rada składa się z bardzo wartościowych osób i wszystkim zależy na dobru miasta. Mam świadomość, że radni PiS chcieliby pewne sprawy inaczej poukładać. Natomiast w wielu kwestiach się zgadzamy. Ostatni wniosek PiS o zmianę w uchwale budżetowej był rzeczywiście zasadny.
Czyli spodziewa się Pan dobrej współpracy z radnymi PiS w przyszłości?
Oczywiście. Damy radę! [śmiech]
Dziękuję za rozmowę
Komentarze: