przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Cicho rośnie w sieci. Co? Encyklopedia miasta

Z MIASTA


2015-12-23 18:09
56430

Dzieło wysokiego ryzyka – tak mówią o nim sami twórcy. Dlaczego? Bo każdy w każdej chwili może wytknąć nawet najdrobniejszy błąd, a autorzy nigdy nie skończą swojej roboty. Właśnie taka jest Multimedialna Encyklopedia Gorzowa. Od czterech lat rośnie w sieci.

Do gorzowskiej encyklopedii w internecie można zajrzeć od lutego 2012 roku. Nieco wcześniej, bo już w końcówce 2011, działała wersja próbna, ale dostępna tylko dla administratorów. Kazimierz Ligocki, pomysłodawca i autor Multimedialnej Encyklopedii Gorzowa, doskonale pamięta pierwsze hasło stworzone specjalnie na jej potrzeby – biogram Edwarda Jancarza, legendy gorzowskiego żużla. MEG, gdy wystartowała, była drugą miejską encyklopedią inernetową w Polsce. Krócej działa warszawska, ale ma charakter raczej informatora z restauracjami, hotelami itd. Za to przed gorzowską ruszyła w Szczecinie z dużym zasobem haseł, ale uboga w multimedia.
 
Zanim jednak Encyklopedia trafiła do Internetu, K. Ligocki zwrócił się o pomoc w realizacji pomysłu do magistratu. Miał wtedy w zanadrzu kilka filmów, trochę opracowanych zdjęć i pierwsze gotowe hasła. Miasto zapowiadało, że włączy się w projekt, ale z jakichś powodów wszystko się opóźniało… Wtedy z ideą MEG trafił do Biblioteki Herberta i jej dyrektora, Edwarda Jaworskiego. – On był konkretny i z miejsca zaczęliśmy działać – wspomina pan Kazimierz. Na samym początku, w lutym 2012 roku Encyklopedia zawierała około 140 haseł – zdecydowaną większość przygotował sam pomysłodawca, ale już wtedy pojawili się pierwsi współpracownicy.
 
Hasła wysokiego ryzyka
Patron przedsięwziecia, Edward Jaworski przypomina sobie, że gdy przymierzali się do pracy nad encyklopedią, określił, czego oczekuje od haseł – przed publikacją wszystkie bez wyjątku muszą być zweryfikowane. Biogramy żyjących trzeba potwierdzić u źródła – najlepiej dotrzeć do zainteresowanych. W przypadku haseł poświęconych osobom zmarłym należy sprawdzić dane, które już funkcjonują w przestrzeni publicznej i ostatecznie ustalić fakty. Skąd tak restrykcyjne podejście? – pytamy E. Jaworskiego. Dyrektor Biblioteki Herberta, odpowiadając, przywołuje przykład poetki cygańskiej Bronisławy Wajs Papuszy. – Wydawałoby się, że wszyscy wszystko o niej wiedzą. Ale wystarczyła praca nad jedną wystawą na jej temat, aby przekonać się, jak wiele nieścisłości funkcjonuje w przestrzeni publicznej – zaznacza. Encyklopedyści zabrali się za weryfikowanie miejsc i dat związanych z obecnością Papuszy w Gorzowie. Szybko okazało się, że niemal wszystkie na nowo trzeba potwierdzać w wielu źródłach, bo informacje podawane na przykład w prasie okazały się mało precyzyjne.
 
Zatem Multimedialna Encyklopedia Gorzowa powstaje w oparciu o dokumenty, zdjęcia, filmy, a także relacje świadków zdarzeń. Jej twórcy podkreślają, że nie chcą i nie mogą pozwolić sobie na publikację haseł, tak jak to robi choćby Wikipedia, gdzie niemal każdy może dopisać, co chce. Autorzy MEG korzystają przede wszystkim z informacji w zasobach biblioteki, ale te także muszą dodatkowo weryfikować. Z kolei materiały nadsyłane z zewnątrz – od gorzowian czy osób bezpośrednio zainteresowanych danym hasłem – mają być elementem uzupełniającym. E. Jaworski nie ma wątpliwości, że encyklopedia to zadanie na pokolenia, a sam pomysłodawca – Kazimierz Ligocki – marzy, aby dzieło znalazło kontynuatorów. Bazę informacji przygotowuje w ramach obowiązków zawodowych – to jedno z jego zadań jako pracownika Biblioteki Herberta. – Jak każdy przejdę kiedyś na emeryturę, ale nie wyobrażam sobie, aby wtedy projekt został zamknięty, bo to niekończące się dzieło – zaznacza.
 
Gorzów z prawdziwą historią w sieci!
Encyklopedyści nie mają zamiaru z nikim się ścigać na liczbę haseł – plan jest taki, aby spokojnie, cierpliwie i systematycznie uzupełniać witrynę o kolejne rzetelnie przygotowane elementy. Kazimierz Ligocki, przez lata fotoreporter Gazety Lubuskiej, ma ogromną liczbę zdjęć – bez wątpienia same w sobie stanowią wielką wartość dla miasta i regionu. Dyrektor Jaworski szczerze przyznaje, że zbiorem mało kto się interesuje. Podkreśla, że takiego bogactwa nie można zaprzepaścić i powinno mieć swoje miejsce właśnie w encyklopedii internetowej. Jednak dla bibliotekarzy opracowujących materiały fotograficzne największym problemem jest brak opisu. Kto jest na zdjęciu? Kiedy i gdzie zostało wykonane? Tych informacji zwykle nie ma. Tymczasem dokument życia społecznego ma wartość, gdy jest czytelny. – Wiele fotografii w naszych zasobach to tak zwane zdjęcie nieme – są, a jakby ich nie było, bo nie rozszerzają naszej wiedzy, nie wzbogacamy nimi naszych zasobów informacji – wyjaśnia K. Ligocki.
 
Encyklopedia w internecie ma temu zaradzić. Jak? Dyrektor Jaworski tłumaczy, że niektóre zdjęcia, choć bez opisu i nie do końca rozpoznane, są publikowane w sieci, aby dać im szansę na ponowne odkrycie i identyfikację. Co ważne, w przypadku MEG są już takie przypadki. Zdarzyło się, że ktoś, nie stąd – z kraju, nierzadko z zagranicy – przypomniał sobie o Gorzowie oraz o tym, że jego przeszłość albo przodkowie byli związani z miastem. W takich przypadkach nie tylko opisuje zdjęcia, ale też dosyła encyklopedystom dodatkowe informacje czy przedmioty, uzupełnia brakujące fakty. – Tak powstają dobrze opracowane zasoby, które zaczynają żyć własnym życiem, pięknie się rozrastając. Tak w przypadku polskiego Gorzowa, ale również niemieckiego Landsberga – przedstawia sytuację E. Jaworski.
 
Jaka encyklopedia? Multimedialna
Materiały o charakterze multimedialnym zawarte w encyklopedii – obecnie jest udostępnionych 30 nagrań i filmów – są wgrane na biblioteczne serwery. K. Ligocki podkreśla, że na wszystkie są zgody autorów – niektóre wymagały czasochłonnych poszukiwań i próśb o pozwolenie na publikację. Co ważne, serwis z zasady nie odsyła do innych źródeł, choćby Youtube, oraz nie linkuje obcych stron. Powód? Ochrona praw autorskich, ale też fakt, że wiele stron po krótkim okresie aktywności z różnych powodów znika z sieci. Filmy i pliki dźwiękowe są podpięte do poszczególnych haseł. Można się o tym przekonać w przypadku zespołu cygańskiego Terno, poety Zdzisława Morawskiego, fotografika Waldemara Kućki, piosenkarki Elżbiety Kuczyńskiej czy skrzypka Adama Bałdycha. Twórcy Encyklopedii zwracają uwagę, że na razie nie ma specjalnej, wydzielonej zakładki dla multimediów. Ale gdy tylko będzie ich więcej – choćby kilkaset – nie wykluczone, że wyodrębnią katalog, gdzie wszystkie dostępne będą w jednym miejscu.
 
I najważniejsze, MEG jest przygotowywana w stu procentach z myślą o internecie, to oznacza  możliwość linkowania między hasłami. Najwyraźniej widać to po wytłuszczonych nazwiskach i nazwach. Gdy zajrzymy do biogramu Edwarda Dębickiego, znajdziemy w tekście na przykład listę odznaczeń – Gloria Arts choć ważne, jest zapisane typową czcionką, bo nie będzie miało swojego odnośnika w innym miejscu Multimedialnej Encyklopedii Gorzowa. Powód? Nie jest bezpośrednio związane z miastem. Ale już zupełnie inaczej jest z nagrodą prezydenta Gorzowa – w tym przypadku druk jest wytłuszczony i w przyszłości należy spodziewać się, że pod nim pojawi się link do już planowanego przez encyklopedystów hasła związanego z samym Gorzowem. W ten sposób autorzy dbają o bogactwo informacji, o komplet danych faktograficznych, ale również o rozbudowę sieci powiązań wewnątrz serwisu.
 
Dużo satysfakcji, jeszcze więcej roboty
K. Ligocki zdradza nam tajniki pracy nad encyklopedią. Na początek podkreśla, że takie wydawnictwo wymaga pracy zespołowej – w pojedynkę nie ma szans na rzetelne opracowanie dzieła. Wie, co mówi, bo sprawdził to na sobie. – Samo poukładanie alfabetyczne zbioru haseł – niby proste, ale wymaga mrówczej pracy i uporania się z wieloma dylematami – zaznacza. O ile z nazwiskami jest łatwo, bo nie zmieniają się w czasie, to już nazwy zakładów pracy czy klubów sportowych mogą rodzić wątpliwości. Na przykład żużlowa Stal w swoich dziejach miała siedem różnych nazw… Twórca MEG ma jednak sposób na zachowanie przejrzystości i porządku w serwisie – kluczem do tego jest dobrze zbudowany kościec encyklopedii. Jego wzorcem jest wydana na papierze czterotomowa Encyklopedia Wrocławia – spisało ją ponad 400 autorów. Księża opracowali hasła o swoich parafiach i kościołach, dyrektorzy o swoich szkołach, szefowie firm o swoich zakładach. K. Ligocki zdaje sobie sprawę, że nie każdy ksiądz, dyrektor szkoły czy szef firmy ma smykałkę do pisania i przygotuje hasło nadające się do publikacji. Ale to właśnie oni najwięcej wiedzą o prowadzonych przez siebie podmiotach. Z kolei gdy dane już są zebrane, zadaniem encyklopedystów jest przebranie informacji i ostateczne opracowanie hasała. Pan Kazimierz marzy, aby podobnie było u nas, aby tacy ludzie włączali się do redakcji gorzowskiej encyklopedii.
 
Nikt nie płaci za dostęp do Encyklopedii. Serwis nie zarabia też w inny sposób – twórcy przyjęli zasadę, że nie będzie w nim żadnych reklam. Stąd współpracujący autorzy za przygotowywanie haseł nie otrzymują wynagrodzenia. Między innymi dlatego zaangażowanie piszących w różnych okresach jest różne bądź w ogóle się wykruszają – K. Ligocki zastrzega, że nie może i nie ma o to do nikogo pretensji. Jednak gdy zaczynał działać przy Multimedialnej Encyklopedii Gorzowa, miał ciche przeświadczenie, że w mieście jest przynajmniej kilkunastu regionalistów, historyków, dziennikarzy czy pasjonatów gotowych na opracowanie jednego, może dwóch haseł w miesiącu – w taki sposób w niedługim czasie uzbierałaby się ich znacząca liczba. – Łudziłem się, że uda się zebrać taki zespół. Jak się okazało, to bardzo trudne – ocenia z perspektywy niemal czterech lat K. Ligocki.
 
Nad MEG ze zmiennym zaangażowaniem pracuje kilkanaście osób, ale jest też znacząca grupa ludzi z wiedzą i odpowiednimi umiejętnościami, którzy nie chcą przyczynić się do rozbudowy zasobów. – Trudno. Taki ich wybór. Nic na siłę… – zaznacza nasz rozmówca. Wśród encyklopedystów są autorzy jednego hasła, ale również tacy, którzy mają ich na swoim koncie nawet kilkanaście. Najbardziej aktywni to Renata Ochwat i Hanna Ciepiela. Wszystkie personalia są w specjalnej zakładce na stronie głównej MEG.
 
Skąd się wzięła MEG?
Jest przynajmniej kilka powodów, dla których Kazimierz Ligocki zajął się opracowywaniem encyklopedii. Przede wszystkim zainteresowanie historią, ale nie w sensie naukowym, bo nie jest historykiem. Uważa, że warto i należy uchronić od zapomnienia zdarzenia, miejsca i mieszkańców miasta. – Rozsypują się kamienice, odchodzą wartościowi ludzie, po wielu nie zostaje nawet jeden ślad. Czas to zmienić – zaznacza. Inna przyczyna to zamiłowanie do porządkowania… Nasz rozmówca nie tylko redaguje i segreguje hasła, ale też – już w domu – ma zbiór płyt poukładany nie inaczej jak… alfabetycznie. Podobnie rzecz się ma z książkami czy czasopismami. Przy tym jako fotoreporter ma masę zdjęć, które właśnie dzięki encyklopedii chce zagospodarować i udostępnić.
 
Czy encyklopedyści opracowują hasła zgodnie z wcześniej ustaloną kolejnością? Okazuje się, że nie. Autorzy zwracają jednak uwagę na to, aby poszczególne działy tematyczne – sport, kultura, wydarzenia – rozwijały się równomiernie. K. Ligocki przyznaje, że na samym początku drogi miał więcej obaw – tymczasem robota idzie nadspodziewanie dobrze. Z przekonaniem twierdzi, że rezultat ma prawie same plusy. Poza jednym minusem i to wielkim. To niesatysfakcjonujący przyrost liczby haseł. Gdy zespół redaktorów zaczynał, było sto kilkadziesiąt, teraz jest prawie 900. Nasz rozmówca nie ukrywa, że po czterech latach spodziewał się, że będzie ich przynajmniej dwa razy więcej. Wszystko ma swoją przyczynę… Encyklopedyści sporo czasu poświęcili na rozstrzygnięcie dylematu: iść tropem Wikipedii – przygotowywać zdawkowe hasła, czy może lepiej uzupełniać bazę wolniej, za to szerzej opracowywać poszczególne wątki. Ostatecznie zdecydowali, że hasła będą wyczerpujące albo wcale.
 
Anatomia biogramu
Jak powstaje hasło? Na początek autor przygotowuje szkielet informacji na temat wybranej osoby – korzysta z już dostępnych źródeł, choćby z ulotek wyborczych, w przypadku polityków. Ale bywa też, że z Encyklopedii Gorzowa Jerzego Zysnarskiego. Z zastrzeżeniem, że wspomniane publikacje tratuje tylko jak punkt wyjścia do dalszej pracy. Potem, gdy jest to możliwe, dociera do zainteresowanych, aby zweryfikować, uzupełnić i autoryzować treść. K. Ligocki zdradza, że w większości przypadków nie przysparza to wielu problemów, ale zdarza się, że ktoś nie bardzo chce popularyzować niewygodne dla siebie fragmenty życiorysu – przy czym nie są żadną tajemnicą i są dostępne w innych źródłach. Wtedy zaczyna się korespondowanie i ustalanie faktów „na nowo” oraz ich autoryzacja. – Staramy się przedstawić rzetelny biogram postaci, przy tym nie chcemy, aby czuła się z nim niekomfortowo – podkreśla pan Kazimierz. Można zamiast „przebywał w więzieniu” napisać „miał konflikt z prawem” – niemal na jedno wychodzi, a wydźwięk zasadniczo inny. Druga wersja łatwiej przechodzi przez gardło.
 
Dla encyklopedystów cennym źródłem wszelkiego typu danych i materiałów dokumentalnych są instytucje – spośród nich jednym tchem wymieniają Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta, gorzowski oddział Archiwum Państwowego czy Teatr im. Juliusza Osterwy. Tam bez problemu uzyskują zdjęcia, starodruki, nagrania czy filmy. Kazimierz Ligocki zaznacza, że w gromadzeniu encyklopedycznych zasobów bardzo pomogli mu Leszek Szopa, Ryszard Kućko i Piotr Smoleński – trzej reżyserzy i operatorzy bezpłatnie udostępnili MEG materiały do niektórych haseł.
 
Ta encyklopedia rośnie każdego dnia
Encyklopedia papierowa starzeje się już w chwili oddania do druku – tylko w drodze z drukarni na półki księgarskie wiele danych może się zdezaktualizować. Z kolei atutem encyklopedii w sieci jest to, że zawsze można do niej coś dodać. Internet sprawia, że jeden problem znika, ale zaraz pojawia się inny: autorzy MEG muszą być niezwykle czujni i szybko reagować na nowe informacje. Wśród nich są te, o które niezwykle trudno – aktualne dane o ludziach, którzy mieszkali w Gorzowie, byli aktywni, mają swoje hasła, a ślad po nich się urwał. Tak było w przypadku Wojciecha Deneki, aktora teatru gorzowskiego w latach 80’ i 90’. Artysta przeprowadził się do Poznania, tam zmarł w 2013 roku. K. Ligocki o jego śmierci dowiedział się wiele miesięcy później. Trafił na informację przypadkiem – w Gorzowie nie było to w żaden sposób odnotowane. Serwis MEG aktualizowany jest przynajmniej raz w tygodniu, ale bywa, że trzy, cztery i więcej razy. Ostatnie znaczące uzupełnienia były konsekwencją wyników wyborów parlamentarnych. Tylko dwa z wielu przykładów: biogramy posła Tomasza Kucharskiego i senatora Władysława Komarnickiego.
 
Nad czym obecnie pracują autorzy Encyklopedii? Właśnie powstaje i już niebawem będzie dostępne w sieci hasło Bożeny Pomykały-Kukorowskiej, aktorki Teatru Osterwy. Na pewno do końca roku pojawią się w serwisie trzy nowe materiały multimedialne – wśród nich z Edwardem Dębickim – przy Teatrze Muzycznym Terno. To zasługa wspomnianego już Piotra Smoleńskiego. K. Ligocki zbliża się też do finału pracy nad sporządzaniem listy burmistrzów, wójtów i sołtysów Landsberga do 1945 roku, w oparciu o Encyklopedię Jerzego Zysnarskiego. – To ponad setka nazwisk. Już zaczynają generować pojedyncze hasła – spróbujemy odtworzyć choćby krótkie życiorysy – zaznacza pan Kazimierz.
 
Integralną częścią MEG jest kalendarium – najważniejsze daty są opracowane od dnia założenia miasta do końca XIX wieku. Ale już przygotowywane są te z XX i XXI wieku.    
Encyklopedyści nie zamierzają opublikować całego materiału w jeden dzień. Zapowiadają, że   jeszcze w tym roku będzie dostępna zakładka od 1900 do 1945 roku, a nieco później kalendarium polskiego Gorzowa, gdzie każdy rok będzie miał odrębny katalog.
 
Ligocki: Oczywiście, że wszyscy patrzą nam na ręce
K. Ligocki zdradza, że gromadzi wszystkie maile od użytkowników MEG. Zwraca uwagę, że te z negatywnymi ocenami można policzyć na palcach jednej ręki. Ludzie chwalą encyklopedię – z przekonaniem piszą, że to cenne, cały czas uaktualniane źródło informacji. 
Choć nie obyło się bez uzupełnień czy poprawek. Zwykle jednak chodziło o detale. Nie tak dawno Bibliotekę Herberta odwiedził Wiktor Kinecki, były I sekretarz KW PZPR – pierwszy raz zobaczył encyklopedię i od razu zrobiła na nim dobre wrażenie. Jego syn przysłał uzupełnienia do życiorysu. Stanisław Kuźnik, przed laty reżyser teatru Osterwy, a obecnie w Grudziądzu, szczerze zdziwił się, że w Gorzowie ktoś jeszcze o nim pamięta. Ale przy okazji wyłapał błąd w swoim biogramie, powielony z kilku innych publikacji. Okazało się, że nie pracował w ośrodku TVP w Katowicach – jak podaje większość źródeł – a w Szczecinie. Podobnie było w przypadku Wacława Niewiarowskiego – syn byłego ministra nawiązał kontakt z encyklopedystami i uzupełnił kilka informacji o nieżyjącym już ojcu.
 
Jednak wszystkich przebił Filip Foxwood, autentyczny książę na uchodźctwie, potomek Fuda I, króla Egiptu, zarazem wnuk Marty Carnap, która ma swoje hasło w encyklopedii. Dlaczego? Otóż Marta Carnap była żoną znanej landsberskiej osobistości – właściciela dóbr w Janczewie, ale swoich lat dożyła w Neapolu. Stąd cała rodzina była przekonana, że właśnie tam jest pochowana. Tymczasem mąż zmumifikował ciało i przewiózł do Gorzowa, aby tu urządzić wielki pogrzeb – uroczystość odbyła się po miesiącu od śmierci, zgromadziła wiele koronowanych głów. Na pogrzebie byli oboje rodzice księcia – Filip rozpoznał na zdjęciu swojego ojca idącego za trumną Marty. Po ustaleniu faktów książę przysłał do Biblioteki Herberta wiele pamiątek rodzinnych, uzupełnił wiele braków, łącznie z aktami urodzenia większości członków rodziny – wszystko jest dostępne na stronie MEG. Aby docenić wkład rodziny w biogram Marty Carnap hasło jako jedyne zostało przetłumaczone i działa odnośnik do treści angielskiej.
 
Z kolei w uzupełnienie hasła Hermanna Pauckscha włączył się jego prawnuk Wolfhart – dostarczył mnóstwo zdjęć i danych faktograficznych. Już jest biogram Otto Pauckscha, właściciela landsberskich zakładów przemysłowych, za to jeszcze czeka na publikację hasło o rodzinnej fabryce – te informacje również przesłał wspomniany już Wolfhart. Ponieważ niemiecki Lansberg odgrywa znaczącą rolę w zasobach MEG, encyklopedyści przymierzają się do przygotowania dla części haseł wersji niemieckojęzycznych – przede wszystkim tych dotyczących rodziny Bahrów – szczególnie Maxa Bahra czy rodziny Pauckschów.
 
Epilog
Na samym początku Kazimierz Ligocki przyniósł do Biblioteki około 30 haseł i wszystko wydawało się proste. Problemy zaczęły się, gdy danych, informacji, dokumentów pojawiało się coraz więcej i więcej. – Były chwile załamania – przyznaje twórca Multimedialnej Encyklopedii. Chciał nawet już odpuścić, bo nie wierzył, że się uda. Wtedy zawsze mógł liczyć na wsparcie Marzeny Wysockiej, zastępcy dyrektora Jaworskiego i samego szefa. Bez nich MEG na pewno by nie wyszła. Multimedialna Encyklopedia Gorzowa zawiera obecnie prawie 900 haseł. Do nich dołączonych jest 260 galerii ze zdjęciami. W nich razem jest około 2000 opracowanych zdjęć. Stron jest znacznie więcej niż samych haseł – w sumie około 1400. Niemal każde ma dodatkową stronę w formie zakładki. Twórcy MEG przyznają, że serwis wygląda surowo. – Taki zamysł. Chodzi o to, aby forma nie przysłaniała treści – podkreśla K. Ligocki. Od uruchomienia serwis odwiedziło ponad 75 000 użytkowników, z blisko 70 krajów (dane według google analitics). Twórca encyklopedii uznaje to za dobry wynik, biorąc pod uwagę, że MEG nigdzie nie jest reklamowana.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x