Blogerka ma setki tysięcy wejść i gorzowski rodowód
Z MIASTA
2015-12-23 18:46
68390
Kamerka internetowa – wydatek niewielki, a zajrzeć na wideobloga mogą nawet setki tysięcy. Ale nie wszyscy autorzy mają to szczęście. Jej się udało – gorzowianka Maria Bernolak, blogerka modowa, autorka filmów na youtube, nie tylko na temat mody i urody.
Facebook, youtube, instagram, snapchat, ask.fm, a także blog i photoblog – w mediach społecznościowych 20-letnia gorzowianka, absolwentka II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie, jest nie od dziś. Maria Bernolak dociera ze swoją aktywnością do dziesiątek tysięcy ludzi. Choć zaczęło się dość niepozornie. – Założyłam bloga chyba pod koniec pierwszej klasy liceum. Wcześniej też jakieś prowadziłam, ale nie aż tak na serio jak teraz. Tu chciałam wstawiać więcej zdjęć, pisać trochę o swoim życiu z odrobiną ekshibicjonizmu – opowiada z uśmiechem. Po roku, może dwóch stwierdziła, że fajnie byłoby zrobić coś więcej. Pomyślała, że youtube byłby niezły. Długo zastanawiała się, co powiedzą inni, oglądała różne kanały i ostatecznie zdecydowała, że tak.
Na początek zwykła kamera internetowa, a potem…
Pierwszych filmów Marii nie ma już w Internecie. – Na początek nagrałam dwa, użyłam typowej kamerki o słabej jakości. Było o kosmetykach. Stwierdziłam, że łatwiej będzie o nich mówić niż pisać. Wyglądało to inaczej niż dziś – na nagraniu dużo „yyy, eee”. Taki początek na pewno był potrzebny, aby dojść do tego, co obecnie. Potem, za pierwsze zarobione pieniądze kupiłam najtańszą kamerę, ale już z jakością HD. Chciałabym, aby wyglądało to lepiej, ale na razie zbieram... – zdradza nasza rozmówczyni.
Najpopularniejsze filmy gorzowianki mają po kilkaset tysięcy wyświetleń. Większość po kilka, kilkanaście. – Po roku liczba wejść lawinowo rosła i tak jest do dziś. Cieszę się z tego co jest, choć wolałabym, aby było jeszcze lepiej – przyznaje i dodaje, że nie zawsze przygotowuje się do produkcji. – Różnie z tym bywa. Czasami planuję filmik dużo wcześniej, rozpisuję go sobie na punkty. Innym razem jest typowy spontan, gdy nagle wpadnie mi coś do głowy. Z kolei gdy obrazek ma być efektem współpracy z jakąś marką, to czekam na rzeczy, które mi podeślą i wcześniej się przygotowuję. Staram się robić jak najmniej cięć po nagraniu. Powód banalny: nie mam dobrego programu do edycji. Gdy coś nie wyjdzie, to nagrywam od początku – zdradza Maria Bernolak.
Blogerka nie ukrywa, że jej twórczość to także promocja produktów kosmetycznych. – Na początku gdy prowadziłam bloga, to sama się zgłaszałam do firm. Zaskoczyła mnie aż taka chęć współpracy, ale to był sam początek boomu na blogi i filmy. Od pewnego czasu, gdy kanał na youtube się rozwinął, otrzymuję oferty. Sama też wciąż piszę do firm – zaznacza Maria. Najwięcej wyświetleń mają filmy o pielęgnacji długich włosów – 406 i 232 tysiące. Szczerze przyznaje, że nie wie, dlaczego akurat te są najczęściej oglądane. – Może po prostu każda kobieta chce mieć piękne i długie włosy i wszystkie szukają środków do tego, aby to osiągnąć. Tytuły też swoje robią. Im bardziej kontrowersyjny i interesujący, tym więcej wejść – zauważa.
Filmy o życiu, szkole i… paleniu
Maria Bernolak nagrywa nie tylko o urodzie. Na jej kanale możemy znaleźć różną tematykę. Jest o randkach, prawie jazdy i szkole. Jeden cały filmik poświęciła systemowi amerykańskiemu – właśnie taki funkcjonuje w liceum, które ukończyła przed ponad rokiem. – Mój kanał to zlepek wszystkiego. Początkowo chciałam wyrażać swoje zdanie na różne tematy, choć czasami wciąż brakuje mi odwagi… Mówiłam o systemie nauczania w II LO i o szkole w ogóle, motywacji do nauki, również o tym, czego szkoła mnie nie nauczyła. Myślałam, że będą negatywne opinie po ostatnim filmie, ale widzowie przyznali mi rację – zauważa absolwentka najlepszego obecnie gorzowskiego liceum. Jest też film o rzucaniu palenia. – Nagrywałam dwa razy. Obawiałam się go wypuścić. Zrobiłam to, gdy byłam pewna, że sobie z tym poradziłam. Rodzicom też zresztą bałam się przyznać. Ten film jest dla mnie motywacją, aby do tego nie wracać. Zresztą wiele osób pisze do mnie wiadomości – dziękują za motywację i pytają, jak rzucić skutecznie. Cieszę się, że mogłam pomóc – podkreśla 20-latka.
Żyć pod dyktando mediów społecznościowych
Wspomniani rodzice filmów córki nie oglądają regularnie. – Raczej tylko, gdy im sama pokażę – mówi autorka. A co z reakcjami innych oglądających? Są nieprzyjemne komentarze? – Dostaję sporo wiadomości, ale nie aż tak wiele, jakby można się było spodziewać. Jest trochę propozycji matrymonialnych, ale też prośby o różnego rodzaju porady. Mam też profil na ask.fm, poświęcony pytaniom, tam sporo wyjaśniam – zaznacza.
Negatywnych komentarzy pod filmami Marii nie ma za wiele. Złośliwi czepiają się do głosu, jakim natura obdarzyła blogerkę. – Gdy przybywało wyświetleń, to i „hejtów”. Wcześniej miałam sygnały od znajomych, że ktoś to negatywnie odbiera. Teraz wulgarne komentarze usuwam, a „hejtów” się nie boję. Ludzie pisali, że jestem głupia, tępa, czepiali się o głos. Śmieszna sprawa, bo zawsze nie lubiłam swojego głosu, a niektórzy w kontrze potrafili pisać, że mam właśnie ładny. Oczywiście, że wolę konstruktywne komentarze. Gdy ktoś pisze, że jestem głupia, to ok, tylko niech to argumentuje. Wtedy nie mam nic przeciwko – zauważa.
Nasza rozmówczyni przyznaje również, że ciężko jej sobie wyobrazić życie bez mediów społecznościowych. – Studiuję dziennikarstwo, jestem na specjalizacji marketing online – często się zastanawiamy, czy da się żyć bez facebooka? Choćby rzeczy związane ze studiami – te też starościna udostępnia przez fb. Nawet stamtąd mam terminy kolokwiów. Oczywiście, wiem, że bez mediów społecznościowych da się żyć, ale młode pokolenie chce być online – uważa Bernolak. A czy popularność w Internecie przekłada się na rozpoznawalność w codziennym życiu? – Raz ktoś napisał, że mnie widział w mieście, ale wstydził się podejść. Ludzie pytali też, czy gdzieś się można ze mną spotkać, ale to dla mnie krępujące. Nie jestem jeszcze gwiazdą – uśmiecha się blogerka.
Przyszłość? Raczej nie Gorzów
Z Marią rozmawialiśmy kilka dni po powrocie z Łodzi. Tam była akredytowana na Fashion Week, ogólnopolskich pokazach projektantów modowych. – Chyba jako jedyna z Gorzowa, bo nie widziałam nikogo znajomego. To był mój pierwszy wyjazd i na pewno nie ostatni. Namówiły mnie koleżanki, też blogerki – stwierdziłam, że też spróbuję. Wyjazd bardzo udany, dużo ludzi ze świata mody, można było dotknąć wszystkich projektów. Pierwszy raz byłam na tylu pokazach w jednym miejscu. Warto, bo wrażeń jest sporo. Świetnie odnajdywałam się w tym świecie – zaznacza. Nie ma wątpliwości i nie ukrywa, że swojej przyszłości nie wiąże z rodzinnym miastem. – Lubię Gorzów, jestem do niego przyzwyczajona. Wydaje mi się jednak, że to miasto daje za mało możliwości. Raczej Poznań, może Warszawa, oto miasta, gdzie chciałabym żyć – podsumowuje Maria Bernolak.
Komentarze: