Marta Bejnar-Bejnarowicz: Chodzi o realizację celów i o nic więcej
Z MIASTA
2015-07-30 16:58
64690
Między LdM-em a Wójcickim nigdy nie było rozmów w stylu „jak wygramy to ty będziesz tym, a ja tamtym w urzędzie” – to zapewnienia Marty Bejnar-Bejnarowicz. We wczorajszej rozmowie powiedziała portalowi również o „przymiarkach” do sejmu i konkursie.
Adam Oziewicz: Pierwsze dni września 2014, konferencja prasowa Ludzi dla Miasta w GDK i słyszę: „Jesteśmy gotowi na rządzenie miastem. Mamy ludzi, którzy się do tego nadają i są najlepszymi fachowcami w swoich profesjach”. Z kolei w jednym z wywiadów sprzed kilku dni Marta Bejnar-Bejnarowicz mówi: „Mnie nie interesuje jak i kim prezydent coś zrobi. Ważne, żeby to zrobił”. Czy to nie jest odsuwanie odpowiedzialności?
Marta Bejnar-Bejnarowicz, przewodnicząca klubu radnych LdM: – W LdM-ie jest wiele osób, które mają dużo do powiedzenia na specjalistyczne tematy – drogi, rewitalizacja, estetyka miasta, planowanie przestrzenne, sprawy społeczne, kultura, oświata… Jest zaplecze. Natomiast dopóki osoby te nie zostały włączone do kadry zarządzającej, dopóty nie biorą odpowiedzialności za działania prezydenta Wójcickiego i osób, które wybrał do swojego zespołu. Zarazem wcale nie uważam, że to nieodpowiedni ludzie i nie nadają się do rządzenia miastem. Jest duże prawdopodobieństwo, że to właściwe osoby na właściwych miejscach. Zobaczymy po kilku latach czy efekty, które sobie założyliśmy - czyli nasz kompleksowy program - będą zrealizowane. Jeżeli tak się stanie, wtedy przyznam - zresztą z satysfakcją - że wybór prezydenta był dobry. LdM natomiast cały czas pracuje w zespole o składzie takim, jak przed wyborami, ale także z osobami, które do nas sukcesywnie dołączają. Zgłaszamy sugestie do programu rewitalizacji, strategii rozwoju miasta, naciskamy na wykonanie studium uwarunkowań przestrzennych siłami gorzowskich urbanistów... Są rzeczy, które stale monitorujemy oraz na bieżąco – mówiąc kolokwialnie – wtrącamy się do nich merytorycznie.
Taki był plan czy to może odejście od założeń sprzed roku, gdy LdM przekonywał Jacka Wójcickiego do kandydowania?
– Wtedy nie było dzielenia skory na niedźwiedziu. Nie było rozmów na zasadzie „jak wygramy to ty będziesz tym, a ja tamtym w urzędzie”. Mieliśmy wspólny cel: pobudzenie rozwoju miasta, sprawienie, aby mieszkańcy Gorzowa i okolic mogli godnie żyć, aby można było zarabiać logiczne pieniądze, aby Gorzów nie był „montownią”, aby się rozwijało szkolnictwo techniczne. Chodziło nam też o wdrożenie projektów dotyczących rewitalizacji centrum – to sprawy dla nas bardzo istotne. Jednym z elementów niezbędnych dla realizacji tych celów była wymiana prezydenta, bo z poprzednim nie dało się na ten temat rozmawiać. Próbowaliśmy wielokrotnie, ale nie było woli porozumienia. Zmiana prezydenta to był jeden z ważnych etapów procesu, ale to nie był cel sam w sobie. Zajęcie stanowisk w magistracie przy prezydencie Wójcickim też nie było celem LdM-u i nadal nie jest. Cel jest taki, aby Gorzów zaczął się rozwijać gospodarczo, kulturalnie, oświatowo i był przyjazny dla mieszkańców.
Prezydent ma narzędzia, aby to zrobić, bo jest władzą wykonawczą. Dla nas jest najważniejsze, aby zrealizować cel, natomiast jakie osoby będą w tym uczestniczyć - to już odpowiedzialność prezydenta, a zatem i jego wybór . Kadry merytoryczne LdM-u są stale dyspozycyjne. W każdej chwili jesteśmy gotowi do podjęcia wyzwań, do stworzenia zespołów merytorycznych czy ciała doradczego dla danej sprawy. Podkreślam, do wyborów samorządowych nie szliśmy z wizją wprowadzenia ludzi na stanowiska. Dla nas ważna jest realizacja celu.
Jeszcze w kampanii samorządowej, również przed ostateczną rozgrywką, LdM twierdził, że w mieście jest wiele prostych spraw do załatwienia, ale jest bariera urzędnicza, mechanizm magistracki nie działa zbyt dobrze, a z prezydentem Jędrzejczakiem nie ma kontaktu. Tymczasem Magnat przy Drzymały – miejsce które, jeżeli nie wszyscy Ludzie dla Miasta to przynajmniej znacząca część środowiska, uważała za sprawę właśnie do błyskawicznego załatwienia. Czy będzie otwarty?
– Z Magnatem kłopot jest tylko jeden – został zamknięty przez służby straży pożarnej. Nie są tam spełnione warunki ochrony przeciwpożarowej. Również kuchnia nie spełnia warunków – nie można tam wprowadzić funkcji gastronomicznej. Dlatego, gdydy zaczęły się rozmowy o uruchomieniu Magnata, pojawiły się wątpliwości: czy nie korzystniej byłoby, aby MCK zafunkcjonował w innym miejscu? Chodzi też o pewne przepływy między funkcjami kulturalnymi. W mieście jest potrzeba oddolnej animacji kultury, takie Miejskie Centrum Kultury z prawdziwego zdarzenia. Mniej impresaryjne a bardziej społeczne. Być może okaże się, że dla takiego profilu działalności obecna lokalizacja nie jest najlepsza - wtedy zainwestowane w Magnata pieniądze poszłyby na marne, a budynek przecież wymaga ogromnych nakładów finansowych. Zatem są kluczowe kwestie do rozstrzygnięcia. Temat cały czas jest na tapecie, ma być również zawarty w programie rewitalizacji. Podobny jest też temat Lamusa. Są środowiska, dla których Lamus ma wielką wartość sentymentalną i chcą, aby został reaktywowany. Do tej dyskusji należy też włączyć Schody Donikąd. To są takie „nasze” miejskie dobra, które są w naszych sercach i nie chcielibyśmy aby odeszły w zapomnienie. Przy okazji wsparcia dla programu rewitalizacji, sporządzanego przez Wojciecha Kłosowskiego przedstawialiśmy również nasze sugestie dotyczące GDK, Willi Jaehnego, budynku po LOK-u… Wszystkiego miasto finansowo nie udźwignie – stąd pytanie do rychłego rozstrzygnięcia - w którym kierunku iść?
Pani Marta Bejnar-Bejnarowicz już wie czy będzie kandydowała do parlamentu?
– Trwają rozmowy. Tylko tyle mogę powiedzieć.
Kogo z kim?
– Skłaniam się ku Kukizowi, bo to ruch społeczny, inicjatywa oddolna – idea mi bardzo bliska. RK idzie do wyborów z KNP (Kongres Nowej Prawicy) i Ruchem Narodowym a liberalizm i wspieranie naszej krajowej gospodarki cały czas mam z tyłu głowy. Ponadto bardzo ważną sprawą jest, aby Gorzów miał silną reprezentację w parlamencie. Najbliższe wybory mogą zmienić wygląd polskiej sceny politycznej dlatego koniecznie musimy zadbać o interesy miasta na poziomie parlamentu.
Kwestia wypowiedziana przez radnego Jerzego Wierchowicza: „będzie nowy duży klub proprezydencki w radzie i będą tam radni LdM-u”. Co to było? Słowa polityka miały potwierdzenie w faktach?
– Dobrze byłoby gdyby był większościowy, prorozwojowy klub radnych. Być może trzeba by o tym porozmawiać z radnymi z innych kubów. Natomiast żaden z członków naszego klubu nie zadeklarował na razie odejścia. Nie mam pojęcia jak to się skończy i jaka była idea informowania opinii publicznej o tym, że większość radnych LdM-u zamierza zmienić klub. Nie potwierdziła tego żadna z osób, której te plotki dotyczyły. Domyślam się, że było to coś w rodzaju zaklinania rzeczywistości – „powiedzmy, że mamy większość, to każdy będzie chciał do nas dołączyć...”. Wiem oczywiście, że były próby rozmów indywidualnie z radnymi LdM, ale my jesteśmy zgranym zespołem.
Kongres ruchów miejskich. Co to za spotkanie?
Można to nazwać forum samorządowców, społeczników, urzędników, osób działających w przestrzeni miejskiej. Odbędzie od 18 do 20 września w Gorzowie – to czwarte takie ogólnopolskie spotkanie- gigantyczna promocja dla naszego miasta, obwołanego przecież stolicą ruchów miejskich. Wielkie wyzwanie logistyczne i merytoryczne.
Będziemy pracować nad wspólnym stanowiskiem aktywistów miejskich wobec polityki miast. Termin świetny – sam środek kampanii wyborczej do parlamentu. Liczymy na obecność na Kongresie również szefów partii politycznych– chcielibyśmy poznać ich zdanie w sprawach polityki miejskiej a także przedstawić nasze. Z korzyścią dla samorządów byłoby, gdyby założenia polityki miejskiej znalazły się w programie każdej z partii. Jesteśmy nastawieni na realizację celów, dlatego będziemy starali się wypracować wspólny pogląd na temat gospodarki przestrzennej, transportu miejskiego, mieszkalnictwa, rewitalizacji, partycypacji mieszkańców, finansów publicznych, polityki społecznej i kultury.
Formuła spotkań?
– Bardzo różnorodna, dostosowana do uzyskania jak najlepszych efektów merytorycznych. Konferencje, warsztaty w grupach roboczych, sesje plenarne z panelami dyskusyjnymi, Laboratorium Miast, moderowana debata publiczna…
Miejsce?
– Głównie teren PWSZ przy Chopina w budynku numer 5. Cześć zdarzeń będzie w przestrzeni miejskiej. Narodowe Centrum Kultury przyjedzie do nas z wernisażem wystawy “Kultura zmiany”- jeszcze ustalamy lokalizację. Będziemy też widoczni w mieście – wieczorami spróbujemy naszych czterystu uczestników zapoznać z Gorzowem.
Kto będzie?
– Reprezentanci miast z całej Polski. Liczymy się z tym, że nie dla wszystkich wystarczy miejsc. Chcemy, aby przyjechali do nas ludzie, którzy autentycznie działają w ruchach miejskich i mogą przekazać wiele praktycznych informacji.
LdM przywita tę grupę jako kto?
– Od pewnego czasu jesteśmy stowarzyszeniem. Jest też Klub Radnych LdM i jest prezydent miasta, który został przecież desygnowany przez ruch miejski. Myślę, że wspólnie dokonamy takiego powitania. Głównymi organizatorami Kongresu są Stowarzyszenie LdM, Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP, Fundacja Działań Obywatelskich KWADRAT. Wspomaga nas PWSZ, Narodowe Centrum Kultury oraz sponsorzy – przedsiębiorcy z Gorzowa.
Konkurs architektoniczny na koncepcję przebudowy magistratu... Mógłby być już dawno ogłoszony. Dlaczego tak nie jest?
– Praktycznie od lutego SARP pracuje nad warunkami konkursu oraz umowy, którą zwycięska pracownia podpisze z miastem na wykonanie dokumentacji projektowej. Najważniejszy jest efekt końcowy, czyli bardzo dobry budynek – jakościowo, estetycznie, funkcjonalnie i ekonomicznie. Chciałabym, aby Gorzów miał obiekt, którym można się pochwalić, tak jak szczecinianie chwalą się filharmonią. Natomiast ze strony obsługi administracyjnej urzędu sprawa rozbija się o literalne zapisy prawa zamówień publicznych.
Gdzie przy konkursie objawia się problem zamówień publicznych?
– Urzędnicy do regulaminu konkursu wprowadzili parametr ceny za dokumentację, jako jednego z kryteriów oceny prac. Organizator konkursu - bazując na swoim doświadczeniu – uważa, że lepiej zadbać, aby cena za wybudowanie nie była zbyt wysoka. To bardzo ważne, aby remont nie przekroczył naszych możliwości finansowych a koszt dokumentacji to zaledwie kilka procent całej inwestycji. Do tworzenia architektury nie można podchodzić, jak za poprzedniej kadencji – projekt koncepcyjny to nie to samo, co ułożenie chodnika, pomimo, że obydwie te inwestycje reguluje ta sama ustawa. Praca architektoniczna to dzieło. Jeżeli ktoś chce przeczytać dobrą książkę, to nie szuka najtańszej, ale najlepszej. My właśnie teraz piszemy historię naszego miasta i nie możemy sobie pozwolić na byle co, tylko dlatego, że projekt na to jest najtańszy – musimy wyłonić najlepsze rozwiązanie. Cała dokumentacja konkursowa została już złożona w komplecie do magistratu. Chcielibyśmy, aby w sierpniu konkurs został ogłoszony.
Dziękuję
Komentarze: