przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Rio, Copacabana. Robert Kurowiak, mistrz BJJ „skatowany”, ale szczęśliwy

Z MIASTA


2015-07-15 23:08
70640

Od początku lipca jest w Brazylii – za tydzień będzie walczył o tytułu kolejnej federacji. Jeszcze w Polsce, w przygotowaniach do prestiżowych zawodów, miał wsparcie rehabilitantów i lekarzy gorzowskiego Medi-Raju. Opowiedział nam o sparingach w Rio: jest ciężko. 

Robert Kurowiak z podgorzowskiego Zdroiska jest mistrzem świata i Europy w brazylijskim Ju Jitsu. Dzisiaj po 17.00 (u Roberta to samo południe) rozmawialiśmy o przygotowaniach do walk, o treningach, także o tym, jak spędza wolny czas.    
 
Uśmiechnięty, humor mu dopisuje – po kolejnym treningu przyznaje, że jest „skatowany”, ale szczęśliwy. Dziś nie ćwiczył żadnych technik. Zgodnie z harmonogramem przez ponad godzinę przeprowadził kilkanaście walk sparingowych. – Na sali dobieramy się w pary i pięć minut ostrej rywalizacji – relacjonuje specjalnie dla portalu na skypie. 
 
Mistrz podkreśla, że w Gorzowie na sali treningowej jest kilka czarnych pasów, a w Brazylii przynajmniej połowa to zawodnicy z najwyższej półki. Wśród ćwiczących jest wielu przygotowujących się do zawodów, ale też sporo takich, którzy przyjechali na trening, bo po prostu kochają brazylijskie ju jitsu. W jego grupie są Australijczycy, Francuzi, Amerykanin, zawodnik z Emiratów Arabskich, także z innych krajów, ale ci zwykle tylko na dwa, trzy spotkania, aby sprawdzić jak wygląda trening w innym klubie. 
 
Nasz mistrz nie ma wątpliwości, że długotrwała aklimatyzacja przynosi znakomity skutek. Po dziesięciu dniach od przylotu do Brazylii czuje się świetnie. Przy okazji dziękuje za wsparcie sponsorom wyjazdu. Dzięki starym znajomościom z maty i nowym juz z Brazylii szybko się urządził – ze swojego mieszkania ma dwie minuty spacerkiem do plaży i pięć na salę treningową do klubu, a wszystko w cenie jak w domku nad polskim jeziorem. 
 
Obecnie na treningach największą wagę przywiązuje do doskonalenia techniki. Na początku był trochę załamany, bo choć w Brazylii spodziewał się techniki na najwyższym poziomie – miejscowi zawodnicy są pod tym względem niesamowici – to zaskoczyła go ich szybkość, wytrzymałość i siła. Tu liczył, że będzie górował. Okazało się, że wcale nie musi tak być. – Na początku podczas sparingów było bardzo ciężko. Na szczęście z każdym dniem jest coraz lepiej – mówi z satysfakcją. 
 
Zdradza, że poza matą na razie za wiele nie zobaczył. Był w ogrodzie botanicznym, pobieżnie zwiedził miasto, trochę popływał w oceanie, planuje spróbować surfingu. Jutro zamierza sprawdzić na własne oczy, który posąg Jezusa jest większy czy ten pod Świebodzinem czy z Rio. W Brazylii jest teraz „prawdziwa” zima – w południe 26 do 30 stopni. Słońce jest wyjątkowo zdradliwe – świeci krótko, ale na plaży trzeba być czujnym, bo choć nie ma upałów to chwila nieuwagi grozi czerwoną opalenizną. Poza suplementami – sprzyjają regeneracji i wykluczają zakwasy – Robert chętnie je brazylijskie owoce. Zapewnia, że są wyśmienite. Ponadto jakieś mięsko lub rybka w barach gdzie za równowartość trzech złotych za 100 gramów można smacznie i różnorodnie zjeść. Ponadto wielką radość sprawia mu widok z okna na słynną Copacabana.     
 
Zawody odbędą się 23 i 24 lipca – skontaktujemy się naszym mistrzem jeszcze przed pierwszą walką. Poniżej mamy dla czytelników krótki filmik z pozdrowieniami od Roberta, prosto z Brazylii.
 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x