Spójrz na miasto z góry! Widok z drona musi robić wrażenie
Z MIASTA
2015-07-08 00:54
72090
To nie tylko zabawa – maszyna może wiele zdziałać. – Granicą jej zastosowania jest wyobraźnia nawigatora i bezpieczeństwo – zwraca uwagę Magdalena Jankowska, operator bezzałogowych statków powietrznych. Gorzowianka wczoraj pokazała nam jak działa dron.
Na niebie jest ich coraz więcej, a spektrum zastosowania rzeczywiście szerokie. Można nimi zrobić zdjęcia działek budowlanych czy obiektów na sprzedaż – szczególnie gdy oczekiwana jest prezentacja terenu z góry. Ponadto dron jest nieoceniony w dokumentowaniu inwestycji, można rejestrować poszczególne etapy budowy. Podczepiając do maszyny kamerę termowizyjną można z powodzeniem kontrolować straty ciepła w budynku czy wykonywać przeglądy linii energetycznych, z kolei kamera multispektralna daje możliwość monitorowania upraw. Rolnicy mogą również oszacować szkody przy klęskach żywiołowych. Drony wykorzystuje też branża ślubno-weselna. Da się nimi zrobić atrakcyjne ujęcia z wysokości, a ich jakość jest znakomita – to dzięki rozdzielczości nawet 4K. Wielowirnikowca można również użyć do inwentaryzacji, planowania i zagospodarowania terenu, także w geodezji, a nawet do poszukiwań zaginionych w trudno dostępnym terenie – nasz rozmówczyni zna takie przypadki.
Co trzeba wiedzieć o dronie?
Potocznie mówimy dron, ale fachowo to wielowirnikowiec. Ten na zdjęciu to quadrocopter– ma cztery silniki, do każdego zamocowane śmigło. Oczywiście są większe w układzie heksa lub nawet okto – odpowiednio mają sześć i osiem silników. Napęd? Elektryczny, zatem w konstrukcji jest ulokowany wydajny akumulator litowo-polimerowy. Ładowanie do pełna w godzinę. Maszyna bez przerwy w powietrzu może być około 22 minut. Wiele też zależy od warunków pogodowych. Jeżeli śmigła muszą pokonać opór wiatru i trzeba sporo manewrować to lata 15 do 18 minut.
Prezentowany model naszpikowano nowoczesną technologią – ma wysokowydajne silniki bezszczotkowe. Prędkość każdego zmienia się w zależności od wielu czynników – sterowana jest regulatorem, któremu informację o pożądanej prędkości przekazuje kontroler lotu, analizujący dane ze wszystkich czujników zamontowanych na pokładzie. Wśród nich jest żyroskop (pozwala maszynie zachować położenie w poziomie), czujnik barometryczny wysokości, moduł GPS, akcelerometr oraz elektroniczny kompas. Gdy zajrzymy od dołu, wyraźnie widać dwa czujniki ultradźwiękowe i kamerę monitorującą odległość od podłoża – zaczyna działać poniżej wysokości trzech metrów.
Nawigacja? Niby dziecinnie proste, ale...
Magdalena Jankowska, operator wielowirnikowców zaznacza, że sterowanie wcale nie jest proste. – Każdy może wystartować dronem, ale to dopiero połowa sukcesu – trzeba jeszcze bezpiecznie wykonać lot oraz wylądować. Bez poznania specyfiki manewrowania, a także znajomości zasad lotu, operacja nie musi być bezkolizyjna – zauważa. Aby wszystko się udało, najpierw trzeba w sobie wyrobić odpowiednie nawyki i znać techniczne tajniki sprzętu, wiedzieć jak latać i na co zwracać uwagę. Ponadto ważna jest znajomość prawa – ktoś kto nie zapoznał się z obowiązującymi przepisami i chce od razu sterować wielowirnikowcem może stworzyć zagrożenie dla siebie i innych.
Jak daleko dron może odlecieć od pilota? – pytamy. – Gdy wykonujemy loty w zasięgu wzroku, to wszystko zależy od decyzji operatora. To on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo lotu i decyduje jaka odległość zapewnia bezpieczne wykonanie zaplanowanych manewrów. Dla jednego będzie to 50 metrów, dla drugiego 100. Operator musi mieć gwarancję, że maszyna nie ucieknie mu z pola widzenia, wiedzieć w jaką stronę jest zorientowana i w którą stronę leci – tłumaczy szczegóły nasza rozmówczyni. Jednak techniczne możliwości takiego sprzętu są znacznie większe – M. Jankowska przyznaje, że sama jeszcze nie próbowała, ale dronem można sterować na odległość do kilku kilometrów od miejsca gdzie stoi operator. Do kontroli poczynań drona służy aparatura sterująca – na ekranie podłączonego do niej tableta widać wszystkie niezbędne dane: odległość, wysokość, prędkość, położenie na mapie, poziom naładowania akumulatora, ilość satelit, które „widzi” dron (dzięki nim utrzymuje pozycję i potrafi wrócić do miejsca startu), a także obraz „na żywo” z kamery podwieszonej pod dronem. I jeszcze jedna ważna informacja: między operatorem, a dronem nie może być przeszkód. Każda, czy to budynek czy źródło fal – na przykład przekaźnik telefonii komórkowej, może zakłócić sterowanie.
Uwaga, bo coś leci!
Maszyna może poszybować nawet na kilka kilometrów w górę, trzeba jednak pamiętać, że wznosić się to nie sztuka – trzeba jeszcze wylądować. Co ciekawe, unosi się znacznie szybciej niż opada. Prędkość wznoszenia to 5m/s, opadania 3m/s, zatem zejście tylko ze 100 metrów zajmuje około 30 sekund. – Jeżeli operator nie weźmie tego pod uwagę to dron może stracić zasilanie i jest kłopot – zaznacza M. Jankowska. Urządzenie waży nieco ponad kilogram, spadając nabiera prędkości i może narobić szkód. Na szczęście w przypadku prezentowanego modelu, producent zastosował ograniczenie wznoszenia – nie poleci wyżej niż na 500 metrów w górę. Ponadto gdy kończy się zasilanie, maszyna daje sygnał świetlny o wyczerpujących się bateriach, a aparatura sterująca informuje nas dźwiękiem oraz wyświetla na ekranie pozostały czas lotu.
Wielowirnikowiec to nie tylko zabawa, może też wiele zdziałać, szczególnie tam gdzie człowiek nie dotrze albo trudno mu dotrzeć. Można nim zrobić film czy zdjęcie z wysokości – na przykład ciekawych obiektów budowlanych, terenów przyrodniczych. – Granicą zastosowania jest tylko i wyłącznie wyobraźnia operatora i kwestie bezpieczeństwa. Trzeba jednak pamiętać, że do komercyjnego wykorzystania drona niezbędne jest posiadanie świadectwa kwalifikacji operatora bezzałogowych statków powietrznych, wydawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Jest to gwarantem znajomości zasad wykonywania lotów zarówno pod kątem technicznym przygotowania sprzętu, jak i znajomości przepisów – podsumowuje M. Jankowska.
Materiał powstał dzięki firmie FOTOLOTY prowadzonej przez Magdalenę Jankowską.
Komentarze: