przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Rodzic pobił ucznia na lekcji, bo ten zaczepiał jego córkę

Z MIASTA


2015-06-24 12:36
74470

(fot. Adam Oziewicz)

W szkole przy Taczaka ojciec nastolatki pobił jej kolegę – do zdarzenia doszło w czasie lekcji na oczach klasy i nauczycielki. – Bulwersująca sytuacja, ale nie byliśmy w stanie się przed nią uchronić – zapewnia Dorota Sidorowicz, wicedyrektor szkoły.   

Informację o zdarzeniu mieliśmy już dzień po agresywnym zachowaniu ojca i interwencji funkcjonariuszy, jednak w piątek po południu biuro prasowe lubuskiej policji nie miało na ten temat żadnych danych. Więcej o sytuacji dowiedzieliśmy się dopiero wczoraj. Sławomir Konieczny przekazał portalowi, że do pobicia ucznia doszło w czwartek, 18 czerwca w gimnazjum przy Taczaka na Piaskach. Sprawę badają policjanci z I komisariatu – już jest po przesłuchaniu pobitego chłopca i jego matki. Rzecznik policji nie chciał mówić o obrażeniach poszkodowanego ucznia zanim lekarz nie wyda opinii.

Funkcjonariusze za to znają personalia napastnika. S. Konieczny jeszcze nie przesądza, ale wiele wskazuje, że ojciec dziewczynki będzie miał postawiony zarzut – za swój czyn odpowie przed sądem. Jednak na tym etapie śledztwa policja nie precyzuje z jakiego paragrafu. – Ojciec dziewczynki zamiast wyjaśnić i pomóc w rozwiązaniu konfliktu uczniowskiego, wtargnął na lekcje do klasy i sam wymierzył sprawiedliwość chłopcu – przedstawiał sytuację S. Konieczny. Policja jednak nie zatrzymała napastnika, ani nie wystąpiła o areszt. Dlaczego? – Wiemy gdzie mieszka, nie ukrywa się, nie mataczy – zatem nie ma podstaw do ograniczania wolności. Czekamy na oficjalną opinię lekarza o stanie chłopca. Potem przyjdzie czas na przesłuchanie i stawianie zarzutów – tłumaczy rzecznik.           

O szczegóły zajścia z ubiegłego tygodnia zapytaliśmy Dorotę Sidorowicz, wicedyrektor szkoły – opiera się na relacji prowadzącej zajęcia. Do pobicia doszło na lekcji języka polskiego. Uczniowie i nauczycielka byli już w klasie. Rodzic wszedł do klasy, upewnił się, który z chłopców miał zatarg z jego córką. Podszedł do niego i kilkukrotnie uderzył w głowę. Potem opuścił klasę i szkołę. Całe zdarzenie trwało kilkanaście sekund – świadczy o tym nagranie ze szkolnego monitoringu. Kamera rejestruje obraz drzwi wejściowych – wyraźnie widać jak ojciec wchodzi i wychodzi z klasy.  – Tuż po incydencie widziałam chłopca – był przerażony, sytuacja go absolutnie zaskoczyła. Pytałam czy coś go boli. Zaprzeczył. Nie było też wyraźnych oznak obrażeń twarzy i głowy – przedstawia sytuację wicedyrektor.
          
Na miejsce od razu wezwano policję i pogotowie – chłopiec trafił na badanie do szpitala. Mama ucznia niebawem potwierdziła dyrekcji, że chłopiec miał prześwietlenie głowy – nie wykazało żadnych urazów ani wewnętrznych, ani zewnętrznych. Nie ma obrażeń, czuje się dobrze. Już następnego dnia po czwartkowym incydencie uczestniczył w zajęciach.

Dziewczynka i chłopiec mają po 14 lat – są z tej samej klasy. Wicedyrektor jeszcze przed incydentem umówiła się na rozmowę z ojcem uczennicy – chodziło o rozwiązanie konfliktu uczniowskiego. Jednak nie przyszedł na umówione spotkanie – od razu ruszył do klasy. – Reakcji nie da się usprawiedliwić – nawet wielkie emocje nie mogą być uzasadnieniem dla takiego zachowania. Problemy na terenie szkoły rozwiązuje się zupełnie inaczej – zaznacza D. Sidorowicz.  

Wicedyrektor podkreśla, że gimnazjaliści wcześniej nie sprawiali problemów wychowawczych – statystycznie w normie. Co dalej z dziećmi? Jak funkcjonują w klasie? – pytamy. Dyrekcja zapewnia, że konflikt między nastolatkami został rozwiązany tuż po incydencie – w zgodzie rozeszli się do domów. A co zamierza szkoła, aby uniknąć podobnych sytuacji? Kierujący placówką są przekonani, że takich sytuacji nie da się uniknąć. Szkoła jest wyposażona w monitoring – to główne zabezpieczenie przed agresją. Każdy rodzic ma prawo wejść do szkoły. – Zachowanie ojca gdy pojawił się na korytarzu nie wskazywało, że w klasie będzie agresywny. – Jeżeli działania kogokolwiek budziłoby jakiekolwiek zastrzeżenia to na pewno byłby zauważony i powstrzymany – zapewnia D. Sidorowicz.   

Po incydencie ojciec uczennicy nie nawiązywał kontaktu ze szkołą.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x