przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Debata. Skok do przeszłości. Filharmonia i magistrat, ale nie tam gdzie teraz [cz. 2 z 4]

Z MIASTA


2015-06-09 03:18
72781

W drugiej części architekci wrócili do magistratu za Wartą – wspominali rozległy plan urbanistyczny dla Zawarcia. Była też mowa o konkursie na Centrum Edukacji Artystycznej, ale przy Strzeleckiej. Dariusz Górny zaprezentował wizualizacje niektórych projektów.    

Dariusz Górny, prezes gorzowskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów RP:
- Miasto przy Sikorskiego i Obotryckiej dysponuje znaczącą substancją. Budynek obecnego ratusza owszem wymaga remontu, ale nie będą to aż takie koszty jak przy budowie od podstaw. To dotyczy również budynku po policji. Ale fakt, jest w gorszym stanie i pochłonie znacznie większe fundusze. Ale podkreślam, chodzi o substancję, która już istnieje – budowanie od nowa będzie przynajmniej dwa razy droższe. 
 
Jan Kochanowski, działacz samorządowy, były poseł: 
- Ale i tak nie uniknie się stawiania zupełnie nowego skrzydła...
 
Dariusz Górny:
- To prawda, ale tego typu inwestycja może być i będzie etapowana. W przypadku zupełnie nowego ratusza takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. W preferowanej przez prezydenta Wójcickiego wersji da się przyjąć, że na początek będzie wykonany remont budynku po policji. Już po jego zakończeniu, przeprowadzamy część urzędników z budynku przy Sikorskiego do nowego przy Obotryckiej. Potem remontujemy budynek przy Sikorskiego. Gdy i ten etap zostanie wykonany, mamy do dyspozycji dwukrotnie większą kubaturę w stosunku do obecnie istniejącej i funkcjonującej jako urząd. To jest do uzyskania bez żadnej nowej budowy. Na koniec można zrealizować element łączący na narożniku Sikorskiego i Herberta. To oczywiście dyskusja bez końca, ale najważniejszą wartością tego pomysłu jest fakt, że urząd zostaje w centrum – gorzowianie ciągle będą mieli coś do załatwienia w śródmieściu. Ponadto kilkuset urzędników na co dzień będzie funkcjonować w magistracie, zatem i w centrum – właśnie to sprawi, że ono będzie żyć. Co istotne, tak sformułujemy warunki konkursu, aby nie chodziło wyłącznie o obiekty i kubatury, ale też o ich otoczenie urbanistyczne. Będę z całego serca namawiał nasze władze, aby nie zaniechały tego elementu. Aby był efekt konkursu w postaci uporządkowania i przeorganizowania przestrzeni w bezpośrednim sąsiedztwie ratusza. 
 
Joanna Styka-Lebioda, architekt: 
- Gdyby był pomysł innego zagospodarowania tego fragmentu miasta... Ale czy jest jakaś inna alternatywa dla tych budynków? Czy ktoś ma propozycję lokalizacji usługi o czynniku miastotwórczym dla tego miejsca? Jeżeli tak to można dyskutować o tym, co jest bardziej kosztowne czy mniej kosztowne dla miasta. Sytuacja jest jednak taka, że tak naprawdę nie ma alternatywy dla właśnie takiej lokalizacji magistratu. Jestem przekonana, że nie chcemy mieć tam kolejnego banku czy sklepu z ciuchami czy też biurowca, który będzie obsługiwał jakąś wąską grupę klientów. To idealna lokalizacja dla obiektu gdzie każdy gorzowianin ma coś do załatwienia. Uważam za sensowne, aby właśnie w samym centrum pozostawić magistrat. Moja obawa jest tylko taka, czy faktycznie pomysł zostanie zrealizowany czy to nie będzie kolejny konkurs odłożony do szuflady. Tak jak to było z konkursem architektonicznym na centrum Gorzowa. 
 
Paweł Sierakowski, architekt:
- Asiu, poruszyłaś temat, który również mi leży na sercu. Jako współautor obu opracowań – zarówno urzędu przy Sikorskiego, jak i koncepcji magistratu za Wartą – mogę zdradzić, że wiele miesięcy pracowaliśmy nad wspomnianymi projektami. To tematy z wieloma wątkami... Nad lokalizacją magistratu przy Sikorskiego pracowaliśmy dziewięć miesięcy – wykonaliśmy wirtualne makiety, analizy urbanistyczne i architektoniczne, analizy konstrukcyjne budynków, szereg alternatywnych koncepcji, z których wybraliśmy najlepszą. Proponowaliśmy też inne, o których wspominał Darek Górny. Weszliśmy w temat bardzo głęboko, licząc, że będzie zrealizowany. Byliśmy całym sercem za lokalizacją urzędu w centrum. Wzięliśmy pod uwagę wszystkie powody, o których Darek mówiłeś, o których wspomniał też Jacek Bachalski czy wiceprezydent Jacek Szymankiewicz. To wszystko prawda. Zatem skąd koncepcja ratusza na Zawarciu? To wcale nie było tak, że ktoś rano wstał i powiedział sobie: teraz ratusz będzie na Zawarciu. Darku na pewno pamiętasz – był przygotowany duży plan obejmujący teren od GDK-u przy Wale Okrężnym, przez Nova Park aż po teren kościoła przy Woskowej. To był gigantyczny trójkąt – przygotowywali go wrocławianie. Małgosia Stróżewska zaprosiła na spotkanie kilku architektów – byłem tam ja, także siedzący obok mnie Roman Ropela. Rozmawialiśmy na temat parcelacji poszczególnych elementów. W efekcie powstał zarys kwartałów zabudowy mieszkaniowej, mini ryneczki, elementy bulwaru na południowym nabrzeżu rzeki. Wszystko zgodnie z od lat powtarzającą się ideą, że Warta ma łączyć a nie dzielić. W pewnym momencie powstało pytanie: co zrobić z dużym fragmentem terenu przy GDK? Ale skoro przymierzamy się do ożywienia drugiej strony Warty... Przypominam, na dniach miała ruszyć budowa Nova Park. Na fali euforii, związanej z perspektywą dynamicznego rozwoju tej części miasta, powstał pomysł realizacji zupełnie nowego magistratu za Wartą. W sytuacji gdy udało się zacząć budowę wielkiego centrum handlowego, wyraźnie zarysowała się też koncepcja zagospodarowania przez deweloperów całego pasa gruntu – zgodnie z planami miała tam powstać zupełnie nowa dzielnica dla dwóch tysięcy mieszkańców, z dwoma kameralnymi rynkami, z kładką pieszą na drugi brzeg rzeki wzorem Londynu. Nikt wtedy nie mówił o przeprawach tylko o tym, że pieszo będziemy chodzić do centrum Gorzowa. Nie zastanawialiśmy się wtedy, jak ograniczyć czy wyłączyć ruch samochodowy. 
 
Stąd właśnie pomysł na magistrat za Wartą. Wtedy powstała ogólna koncepcja, która potem była sukcesywnie rozwijana aż w którymś momencie ktoś zapomniał o tej pierwszej przy Sikorskiego, która zresztą była o wiele bardziej dopracowana. Mówię to, abyśmy mieli świadomość jak faktycznie wyglądał obraz całej sytuacji. Darek, rozmawialiśmy kilka razy na ten temat i dobrze wiesz, że cała sprawa była poprzedzona wieloma gruntownymi przemyśleniami... Koncepcja urzędu za Wartą powstała jako zamknięcie dużego planu urbanistycznego. Ważne dla niej było również to, że magistrat miał powstać w partnerstwie publiczno­-prywatnym, leasingu i z udziałem wynajmu – nie miał to być tylko urząd, ale w założeniu biurowiec z wieloma funkcjami nie tylko administracyjnymi. Chodziło o to, aby nowo kształtującą się dzielnicę z Nova Park – to było rzeczywiście coś mocnego: 30 procent powierzchni handlowej całego miasta w jednym miejscu – wyposażyć w funkcje administracyjne. Pojawił się też plan na zabudowę mieszkaniową z perspektywą rozwoju w głąb, aż w stronę roszarni przy Kobylogórskiej. Brakowało tylko usług administracyjnych i biurowych. Chodziło też o przemieszanie funkcji. Wstępnie miał to być kompleks budynków biurowych, a w kolejnym rozwinięciu koncepcji pojawił się pomysł na magistrat jako element całego kompleksu. Reasumując: nie była to przypadkowa koncepcja – wynikała z głębszej potrzeby zagospodarowania całego Zawarcia. To nie było olśnienie lecz ewolucyjna długo kształtująca się idea zagospodarowania południowej części miasta. Myśmy w tym wszystkim bardzo emocjonalnie uczestniczyli. 
 
Druga sprawa. Darek, dobrze o tym wiesz. Asia o tym również wspomniała. Konkurs to nie panoptikum na wszystko. Śp. Hirek Świerczyński zwykł mawiać... Pamiętam do dziś nasze dyskusje na radach techniczno-ekonomicznych. My, młodzi buntowaliśmy się: „nie ma modernizmu!, teraz będzie postmodernizm i strome dachy”. Hirek wtedy nas uspokajał: „pamiętajcie, stromy dach to nie jest odpowiedź na wszystkie problemy architektury, funkcji itd.”. To samo można powiedzieć o konkursie – w założeniu jest dobrą metodą, ale nie gwarantuje w stu procentach pożądanego efektu. Tak może być z wielu powodów. 
 
90 procent osób obecnie startujących w konkursach architektonicznych to... studenci. Tak jest, bo konkursy tylko 20 procentach są realizowane. Dlaczego? Bo brakuje środków na realizację zwycięskich projektów. W samorządach obowiązuje czteroletni okres inwestycyjny – ściśle powiązany z jedną kadencją. Jest szczęście gdy jedna władza ma do dyspozycji dwie kadencje – dopiero wtedy można mówić o jakiejkolwiek ciągłości. Gdy trzy, jeszcze lepiej. Ale przy jednej kadencji występuje niebezpieczeństwo ograniczenia, nawet przerwania inwestycji. Z tym wiąże się również ryzyko chowania głęboko do szuflady planów konkursowych – tak w każdym przypadku było w Gorzowie. Bezsprzecznie, konkursy dostarczają bardzo wiele dobrych odpowiedzi, ale... są bardzo różne formy konkursów. 
 
Darek Górny wspomniał, że w Gorzowie trzeba tworzyć takie budowle, które sprawią, że turyści właśnie dla nich będą chcieli tu przyjeżdżać. Przykładem, i co do skali, i co do charakteru, i co do problemów, było Bilbao – klasyczny obraz miasta, w którym zniknął przemysł i wyemigrowali ludzie. Tam też zorganizowano konkurs – chodziło o przygotowanie unikalnej budowli. Zaproszono do niego trzech światowej klasy architektów. Wynajęto im hotel, posadzono w trzech różnych pokojach i pracowali. Po wykonaniu zadania do każdego poszła komisja konkursowa na rozmowy. Co ciekawe, w komisji nie było nawet jednego architekta, za to byli mieszkańcy i radni Bilbao. Architektom kazano przygotować potężne makiety. Skala? Setka czy nawet pięćdziesiątka. Komisja patrząc tylko na modele zdecydowała: muzeum zrobi nam Frank Gehry. Ale postawiła jeden warunek: wszystkie materiały z Bilbao i najbliższej okolicy. Dlaczego? Bo od samego początku chodziło o to, aby podkreślić rangę tej dzielnicy, tego miasta, tej okolicy, tego regionu. Aby rozwój miasta napędził też rozwój gospodarczy, rozruszał przemysł. Było tylko jedno odstępstwo od reguły: blacha tytanowo-cynkowa. Miejscowa fabryka oceniła, że w ciągu najbliższego roku nie zapewni odpowiedniej ilości materiału. Z kolei władzom miasta zależało na czasie. Ostatecznie jedyny brakujący materiał sprowadzono z Rosji, bo tam zagwarantowano, że dostarczą od razu gdy będzie potrzebny. Teraz Bilbao odwiedza 4,5 do 5 milionów turystów rocznie – tylko po to, aby  zobaczyć jeden obiekt, w którym są arcydzieła sztuki współczesnej. 
 
Dariusz Górny:
- Tak, ale model z Bilbao powielono w wielu miastach na świecie i nie wszędzie ten sam efekt został uzyskany. Są w tej chwili realizacje Normana Fostera, Franka Gehry’ego i innych sław architektury w różnych lokalizacjach i nie zawsze rezultat był taki jak w Bilbao. Dlaczego, bo właśnie oni byli pierwsi. W Gorzowie nie mamy takiego potencjału, aby myśleć aż w takim wymiarze. Za to konkurs w skali, o której myślimy został zorganizowany w Szczecinie i przyniósł efekt w postaci już wspomnianej tu filharmonii. Bezsprzecznie jest dziełem spektakularnym przyciągającym turystów. Obiekt daje Szczecinowi podstawy do dumy. Wracając do lokalizacji urzędu. Paweł, znam twój pogląd i wiem, że sercem jesteś za lokalizacją magistratu w centrum. Chyba, że coś ostatnio się zmieniło... 
 
Jacek Bachalski, przedsiębiorca, polityk, wydawca portalu gorzow24.pl:
- Zwrócę uwagę specjalistów architektów na fakt, że w Gorzowie nie ma ludzi, którzy są gotowi zapełnić nowo powstające biura na wynajem. Pomysł Tadeusza Jędrzejczaka na urząd na Zawarciu był taki: w części urząd, a w części biura na wynajem. Problem polega na tym, że miasto w centrum jest pełne pustych powierzchni biurowych. Budowanie przy urzędzie, za miejskie pieniądze, biur na wynajem jest pomysłem z kosmosu. Nie jesteśmy Wrocławiem... Jestem za tym, aby skoncentrować wysiłki finansowe i architektoniczne. Aby na małej powierzchni wypracować piękny, funkcjonalny obiekt, do którego będzie się kleił biznes. Co mam na myśli? Ładne budowle niejako wymuszają na inwestorach budowanie kolejnych przynajmniej równie ładnych... Przygotowywanie kolejnych setek metrów kwadratowych w granicie czy marmurze oznacza jednak marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Uważam, że Gorzów z urzędem za Wartą rozciągnąłby się ponad miarę. Koncepcja magistratu na Zawarciu jest atrakcyjna – podoba mi się, ale miasto jednak jest za słabe. Jego potencjał finansowy nie wystarczy na budowę zupełnie nowego urzędu w całkiem nowym miejscu. Chyba lepiej zacząć od czegoś mniejszego, na miarę naszych możliwości. Niedaleko stąd, ale już za granicą, są dowody na to, że miasteczka mogą wygenerować ładną architekturę i centrum. Nawet małe niemieckie czy holenderskie, po 10 czy 20 tysięcy mieszkańców, robią większe wrażenie pod względem zagospodarowania przestrzeni i architektury niż większość polskich miast średniej wielkości. 
 
Zakładam, że obecna władza – mamy tu jej przedstawicieli – myśli realnie. Niestety poprzednia administracja miała z tym problem. Mam wrażenie, że było tak dlatego, że nie zetknęła się nigdy z problemami lokalnego biznesu. Jesteśmy biedni – taka jest brutalna prawda. Ilu inwestorów możemy ściągnąć z zagranicy? Jak sądzę możliwości już się wyczerpały. Mam też wątpliwości czy urzędnicy wydadzą swoje pieniądze w sklepikach przy Sikorskiego czy Chrobrego tylko dlatego, że pracują nieopodal. Wątpię czy taki będzie efekt dla ścisłego centrum. 
 
Jan Kochanowski
- Czegoś mi brakuje w opiniach gorzowian – architektów, ale nie tylko. Nawet podczas tej rozmowy nie podkreślamy, że jesteśmy województwem. Gdy dyskutujemy o centrum administracyjnym, zwróćmy uwagę gdzie jest urząd wojewódzki, gdzie jest komenda wojewódzka policji, niedawno włożono mnóstwo pieniędzy w siedzibę wojewódzkiej komendy straży pożarnej, urząd skarbowy jest do odbudowania. Wszystkie te obiekty są porozrzucane gdzie się da, bez ładu. Nikt wcześniej nie pomyślał o tym, aby w mieście wygospodarować jeden teren dla tego typu obiektów. Teraz ponosimy konsekwencje... Gdyby odpowiednio wcześnie ktoś się tym zajął to od dawna mielibyśmy centrum administracyjne z prawdziwego zdarzenia. A teraz pozostaje nam jedynie myślenie o magistracie w nowym obiekcie w kwartale: Sikorskiego-Herberta-Obotrycka. 
 
Tomasz Klimek, architekt:
- Przypominam, że konkurs sprzed sześciu lat na zagospodarowanie centrum Gorzowa dał nam diagnozę i sposób wyjścia z trudnej sytuacji. Diagnoza była taka, że zasadniczym elementem, który psuje śródmieście to główne skrzyżowanie ulic wschód-zachód i północ-południe. Wprowadzenie ruchu, spowolnienie go, zorganizowanie przestrzeni przyjaznej dla mieszkańców, klientów czy partnerów, którzy tam zechcą inwestować miało być pożywką, która pozwoli na reaktywację centrum. Jako mieszkaniec Gorzowa zarazem architekt miejski w innej miejscowości chciałbym się podzielić swoimi doświadczeniami... Myślenie o przyjaznej, dobrze zorganizowanej, estetycznej przestrzeni ma wymiar nie tylko duchowy, ale też aspekt finansowy. Każda złotówka wydana na poprawienie jakości otoczenia generuje określone zyski i określony wzrost wartości nieruchomości położonych na danym obszarze. Stąd właśnie w Gorzowie w centrum aż tyle pustostanów biurowych i handlowych. Nikt nie chce zajmować brzydkiej przestrzeni – to zupełnie naturalna reakcja.  
 
Joanna Styka-Lebioda
- Dodam ważną informację ściśle związaną z tym, co Paweł Sierakowski zaprojektował po drugiej stronie Warty. Gdy formułowano koncepcję i pomysł urzędu na Zawarciu nie było jeszcze aktualnego problemu z centrum. Handel nie zamierzał się wyprowadzać, banki i apteki nie zdominowały witryn w śródmieściu, nie było też pustostanów – sytuacja była zupełnie inna. Dlatego reaktywacja Zawarcia była procesem jak najbardziej pożądanym. W perspektywie kilku lat powstałaby atrakcyjna przestrzeń gdzie równie dobrze mogłaby rozwijać się działalność gospodarcza zarazem rekreacyjna, spacerowa – gorzowianie mogliby cieszyć się nowym ładnie zagospodarowanym miejscem. Teraz mamy diametralnie inne realia, ale to nie oznacza, że w przyszłości ładna przestrzeń po drugiej stronie powstać nie może. Zresztą konkurs na zagospodarowanie centrum również odpowiadał na to pytanie – wiele zespołów proponowało w różnej formie zagospodarowanie tej przestrzeni. Zatem, obecne decyzje niczego nie przekreślają – taka przestrzeń po drugiej stronie rzeki może być zorganizowana równie dobrze bez urzędu miasta.  
 
Dariusz Górny
- Zgadzam się. Mamy do uporządkowania całą masę miejsc w centrum, a za Wartą szczególnie. Jednak w każdej drodze trzeba zrobić pierwszy krok. Jestem pewien, że urząd w centrum to krok w dobrym kierunku. 
 
Jacek Bachalski
- Czy to oznacza, że zmieniła się sytuacja i urząd zacznie ściśle współpracować z architektami? Z pierwszej debaty, trzy lata temu, wyniosłem wrażenie, że nie było woli ze strony urzędników do współpracy z architektami. Salę opuściłem z przekonaniem, że w mieście architektów się po prostu nie słucha. Opinie profesjonalistów ignorowano w procesie planowania. Proszę architektów o szczerą odpowiedź. 
 
Paweł Sierakowski
- Szczerze odpowiem, korzystając z przykładu. Większość z was nie pamięta... 1976 rok – konkurs na centrum Gorzowa. Brał w nim udział Jurek Gurawski, Marian Fikus oraz Marek z Grażyną Kobus. Pewnie nie znacie zwycięskiej makiety, ale gdy dobrze poszperacie w sieci na pewno na nią traficie. Mam duże czarno-białe zdjęcie. Ale w rzeczy samej nie chodzi o makietę. To był pierwszy konkurs architektoniczny dla Gorzowa. Po czasie spoglądam na jego rezultaty z autentycznym przerażeniem. Mówię to w precyzyjnie określonym kontekście... Apeluję, aby tym zbliżającym się konkursem na urząd miasta odwrócić złą passę. Filharmonia to również przykład nieudanego finału konkursu – w założeniu miał czemuś służyć, ostatecznie nie miał żadnego znaczenia, po za tym, że kolejne pieniądze publiczne zostały bezpowrotnie stracone. Przypominam, że w sprawie filharmonii miasto przygotowało aż dwa konkursy – żaden nie został skonsumowany...
 
Dariusz Górny:
- Tak, ale to była decyzja konkretnej osoby – prezydenta Jędrzejczaka. Konkurs organizowało miasto. Rzutem na taśmę, jako SARP poproszono nas o oddelegowanie sędziów – Heniu Kustosz i ja referowaliśmy prace. Mam kilka na slajdach. Za moment pokażę, co straciliśmy... Sytuacja była taka: prezydent Tadeusz Jędrzejczak ogłosić konkurs na filharmonię i centrum edukacji artystycznej, w to samo miejsce miał być przeniesiony Miejski Ośrodek Sztuki. Obiekt miał być wybudowany na terenie trójkąta zamkniętego ulicami Strzelecką i Wybickiego oraz rzeką Kłodawką od strony Parku Róż. Niestety nastąpił falstart, bo dopiero po ogłoszeniu konkursu przystąpiono do negocjacji z jednym z właścicieli prywatnej działki w obrębie wspomnianego placu. Oczywiście w obliczu rozszyfrowanych planów miasta, cena działki wzrosła do tego stopnia, że pan prezydent oburzony postanowił załatwić problem po napoleońsku i zdecydował, że będzie jeszcze jeden równoległy konkurs dla lokalizacji za kinem Kopernik czyli tam gdzie ostatecznie powstała filharmonia. W kuriozalny sposób mieliśmy dwa konkursy i dwie lokalizacje, ale chodziło tylko o jeden obiekt. Jak sądzę, dwa równoległe rozwiązania miały szachować partnera biznesowego w negocjacjach dotyczących jego działki. Efekt jest taki, że filharmonię mamy w dolince idealnej dla terenów sportowo-rekreacyjnych a nie obiektów reprezentacyjnych. 
 
Paweł Sierakowski:
- Nie powiedziałeś jeszcze o jednej bardzo ważnej rzeczy. Prezydent Jędrzejczak nie konsultował lokalizacji ze środowiskiem architektów. Strzelecka z uwagi na obfity program i na brak miejsc parkingowych była trudnym miejscem. 
 
Dariusz Górny:
- Ostatecznie wszystko się zmieściło. Sędziowałem ten konkurs. I mam dowody w postaci wizualizacji na slajdach. Zapraszam do analizy materiału. Chodzi o konkurs na Gorzowskie Centrum Edukacji Artystycznej gdzie jedną z lokalizacji była właśnie Strzelecka, gdzie należało zmieścić kubaturę, a w kubaturze miały się znaleźć wszystkie szkoły artystyczne, MOS, filharmonia i miejsca postojowe. I to się udało zrobić. Sam byłem w szoku... Na dodatek były ograniczenia wynikające z narzuconych warunków konserwatorskich, bo budynek dawnej centrali rybnej ma ochronę należną zabytkom. 
 
Dariusz Górny zaprezentował slajdy z wspomnianymi pracami konkursowymi – są do obejrzenia poniżej.
 
ciąg dalszy tekstowej relacji z debaty w czwartek
 
0.a6.JPG
1.c29.JPG
2.d30.jpg
3.d31.jpg
4.d32.jpg
5.d33.jpg
6.d34.jpg
7.d36.jpg
8.d37.jpg
9.d38.jpg
10.d39.jpg
11.e40.jpg
12.e41.jpg
13.e42.jpg
14.e43.jpg
15.e44.jpg
16.e45.jpg
0
012345678910111213141516

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x